Na rozprawie przed Sądem Okręgowym w Białymstoku odniósł się w ten sposób do dodatkowych dokumentów nadesłanych z Urzędu Miejskiego w Białymstoku, który był inwestorem. Mimo, iż w ocenie obrońców przemawiają one na korzyść ich klientów, biegły podtrzymał swoją opinię. Po pytaniach do biegłego, sąd przerwał proces do połowy sierpnia. Wówczas spodziewane są mowy końcowe i wyrok. Zbudowana ponad sześć lat temu na wysypisku śmieci w podbiałostockich Hryniewiczach oczyszczalnia nie działa do dziś, choć za inwestycję zapłacono. Prokuratura uznała, że w tej sytuacji doszło do wyrządzenia szkody w majątku gminy. Dwóch byłych członków zarządu Białegostoku oraz dwoje miejskich urzędników prokuratura oskarżyła o to, że swymi działaniami doprowadzili do kilku milionów strat w budżecie miasta. Chodzi o to, że mimo problemów z inwestycją wykonawcy zapłacono, nie egzekwując przy tym kar umownych. Po zasięgnięciu opinii biegłych prokuratura uznała, że o ile wybrane rozwiązanie techniczne nie było złe, a także koszt inwestycji nie odbiegał od podobnych przedsięwzięć w innych miejscach, to władze miasta powinny były jednak działać jak dobry gospodarz w sytuacji, gdy oczyszczalni nie uruchomiono i naliczać.