Dwie kolejne osoby zatrzymali na polecenie prokuratorów funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Policja informuje jedynie, że postawiono im "kilkadziesiąt zarzutów dotyczących nieprawidłowości związanych z urządzaniem gier" na ponad 2,5 tys. automatów do gry. Większość dotychczas podejrzanych w tym śledztwie to rzeczoznawcy, którym zarzucono przede wszystkim niezgodne z prawdą poświadczanie, że automatów do gier losowych nie można przeprogramować, by dawały wysokie wygrane. Rzeczoznawcy pisali w swych opiniach, iż urządzenia są prawidłowo zabezpieczone przed ingerencją osób nieupoważnionych, gdy w rzeczywistości możliwy był dostęp do ich oprogramowania i zmiana ustawień. Poświadczali również, że automaty umożliwiają jedynie tzw. niskie wygrane, gdy w rzeczywistości, po zmianie oprogramowania, możliwe były - niezgodnie z przepisami - wygrane powyżej 15 euro. Prokuratura i policja śledztwo wciąż nazywa rozwojowym, co kilka tygodni pojawiają się w nim kolejne osoby podejrzane, a termin zakończenia postępowania nie jest znany. W kwietniu 2009 r. funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zabezpieczyli w całym kraju ponad trzysta automatów, tzw. jednorękich bandytów, co do których są podejrzenia, że możliwe były na nich wysokie wygrane. Automaty dające wysokie wygrane mogą być używane jedynie w kasynach i salonach gier, a są podejrzenia, że właśnie takie urządzenia były stawiane np. w pubach czy na stacjach benzynowych, ale jako automaty umożliwiające tzw. niskie wygrane. Policja i prokuratura oceniają, że straty Skarbu Państwa mogą sięgać nawet kilku miliardów złotych. Chodzi o to, że automaty o niskich wygranych opodatkowane są ryczałtową kwotą miesięczną, zaś o wysokich - już 45 proc. podatkiem. Podstawą stawiania zarzutów kolejnym rzeczoznawcom są przede wszystkim opinie biegłych, wykonywane na zlecenie prowadzącej śledztwo prokuratury. Śledczy zlecają biegłym przebadanie kolejnych partii zabezpieczonych urządzeń.