Jerzy Mickiewicz był klientem banku od wielu lat. Był - bo teraz z instytucją nie chce mieć nic wspólnego. Między majem a sierpniem 2010 roku z jego konta zniknęło 1356,89 zł. Nie wiadomo, co stało się z pieniędzmi. Historia rachunku potwierdza, że w tym czasie żadnych wpłat ani wypłat mężczyzna nie dokonywał. Uwaga, awaria! 1 czerwca 2010 roku miała miejsce awaria systemu. Oddziały banku WBK w całej Polsce próbowały uporać się z problemem przez 1,5 godziny. Jerzy Mickiewicz sądzi, że to właśnie wtedy jego pieniądze gdzieś przepadły. Sprawy nie udało się wyjaśnić do tej pory. Z opowieści poszkodowanego klienta wynika, że dotychczas suwalski oddział i siedziba WBK w Poznaniu umywały ręce i przerzucały na siebie odpowiedzialność. Chaos w systemie Suwalski oddział najpierw skierował Jerzego Mickiewicza do Poznania. Wielkopolski WBK z kolei z powrotem do Suwałk, tłumacząc, że to suwalski oddział powinien wyjaśnić nieprawidłowości. Nic takiego nie nastąpiło, bo z enigmatycznego pisma banku do klienta wynika tylko tyle, że specjaliści przeprowadzili analizę i uznali, że problem z rozbieżnościami w kwocie na rachunku wystąpił tylko na jednym komputerze. Saldo w systemie w żaden sposób nie odzwierciedla rzeczywistej sytuacji, co uniemożliwia uznanie roszczeń klienta. Mickiewicz dysponuje kilkoma wydrukami z banku - za każdym razem saldo jest inne. Prokuratura sprawdza fakty Suwalczanin zgłosił sprawę w prokuraturze, ale z nieznanych przyczyn prokurator badał sytuację pod kątem kradzieży 50 tys. złotych, a nie 1356,89 zł - o co wnioskował poszkodowany. Efekt - postanowienie o umorzeniu śledztwa. Zdaniem śledczych czynu nie popełniono. - Oczywiście, że nie, bo to nie 50 tys. złotych zginęło z mojego konta - denerwuje się Jerzy Mickiewicz. Ostatnia deska ratunku Mieszkaniec Suwałk ma nadzieję, że wymiar sprawiedliwości zbada sprawę staranniej. Zażalenie na postanowienie prokuratury mężczyzna złożył 9 grudnia. W poniedziałek - 10 stycznia odbyło się posiedzenie sądu. - Prokurator stanął murem za bankiem. Sprawa w sądzie to mój promyczek nadziei - komentuje Jerzy Mickiewicz. Kolejny termin został wyznaczony na koniec stycznia. Sąd ma zamiar zwrócić się do banku o wyjaśnienie sytuacji. Już niebawem okaże się, jaki będzie finał i czy jedyną osobą, która poniesie konsekwencje z powodu awarii systemu bankowego będzie klient.