Po pierwszej lekcji nauczyciele wyczuli na korytarzu ostry zapach. - Około 9 otrzymaliśmy zgłoszenie o podejrzeniu rozpylenia w szkole gazu pieprzowego - mówi Kamil Sorko z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Na miejsce przyjechało pięć zastępów straży pożarnej. Przy użyciu specjalnych czujników strażacy zbadali powietrze w gimnazjum, ale nie wykryli żadnej trucizny. Po przewietrzeniu szkoły uczniowie i jej pracownicy wrócili do klas. Dyrektor postanowił jednak odwołać zajęcia. Ta decyzja przez niektórych została uznana za kolejną ewakuację. - Nie było drugiej ewakuacji, bo nie było już zagrożenia w szkole. To była po prostu decyzja władz placówki o zakończeniu lekcji - powiedział reporterowi radia RMF FM kpt. Marcin Janowski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej PSP w Białymstoku. Policja sprawdza teraz, kto odpowiada za rozpylenie gazu w szkole.