Pracownik strefy płatnego parkowania ma status funkcjonariusza publicznego; sprawą z urzędu zajmowała się prokuratura. Orzeczenie nie jest prawomocne. Zażądał anulowania kary Zdarzenie miało miejsce jesienią 2010 roku. Jak relacjonował kontroler, przy jednej z ulic w centrum Białegostoku, czyli w strefie płatnego parkowania, zauważył on zaparkowany samochód, w którym nie było karty parkingowej. Mówił, że odczekał 10 minut, po czym wypisał wezwanie do zapłaty kary. Wtedy do samochodu wrócił kierowca. Zażądał anulowania wezwania i przekonywał, że nie było go tylko kilka minut. Kontroler nie chciał jednak anulować kary i odesłał mężczyznę do biura strefy płatnego parkowania, które rozstrzyga takie sprawy. Był agresywny, ale trzeźwy Zdenerwowany mężczyzna zaczął awanturować się. Wsiadł do samochodu, uruchomił go i - jak zeznał kontroler - dwa razy usiłował go potrącić. Głośno przeklinał i wygrażał mu przez otwarte okno. W biurze strefy twierdził, że kontroler był pod wpływem alkoholu. Pracownik strefy został więc zbadany przez policję i okazało się, że jest trzeźwy. Funkcjonariusze spisali zeznania również drugiego kontrolera, pracującego z pokrzywdzonym. Sprawa trafiła do prokuratury, a ta oskarżyła kierowcę o znieważenie funkcjonariusza publicznego i zmuszanie go do odstąpienia od czynności służbowych. Kierowca okazał skruchę Przed sądem kierowca przyznał się do zarzucanych czynów i przeprosił za swoje zachowanie. Tłumaczył, że był wówczas zdenerwowany z powodu problemów osobistych i przyznał, iż nie wiedział, iż kontrolerzy strefy płatnego parkowania mają status funkcjonariuszy publicznych. Zgodnie z kodeksem karnym, funkcjonariuszem publicznym jest m.in. osoba będąca pracownikiem administracji rządowej, innego organu państwowego lub samorządu terytorialnego, chyba że pełni wyłącznie czynności usługowe, a także inna osoba w zakresie, w którym uprawniona jest do wydawania decyzji administracyjnych.