To pierwsze takie postanowienie przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Nie jest jednak jeszcze prawomocne, stronom przysługuje zażalenie do Sądu Okręgowego w Białymstoku. Takie orzeczenie, to konsekwencja zmiany przepisów kodeksu postępowania cywilnego w zakresie dotyczącym wykonywania kontaktów z dzieckiem, które obowiązują od sierpnia tego roku. Tak było przed zmianą przepisów Wcześniej za utrudnianie kontaktów z dzieckiem, można było ukarać np. matkę grzywną do tysiąca zł, ale płatną na konto Skarbu Państwa, z możliwością jej zamiany na tymczasowy areszt. Przepis był jednak "martwy", bo żaden sąd w Polsce nie zdecydował się na zamianę grzywny na areszt, a egzekucja grzywien była nieskuteczna. Jak poinformował Sąd Rejonowy w Białymstoku, w 2008 roku analizą tych przepisów zajął się Sąd Najwyższy. W swojej uchwale stwierdził, że w zapewnieniu prawidłowych kontaktów rodzica z dzieckiem może pośredniczyć kurator sądowy. W spornych przypadkach, mógł on - nawet z użyciem przymusu - odebrać dziecko jednej stronie i przekazać drugiej, jeżeli ustaloną formą kontaktu była możliwość zabierania dziecka poza miejsce jego zamieszkania bez obecności rodzica, z którym dziecko na stałe zamieszkiwało. Jak powiedziała przewodnicząca V Wydziału Rodzinnego i Nieletnich w Sądzie Rejonowym w Białymstoku Joanna Toczydłowska, choć uchwała SN nie zobowiązywała sądów do jej obligatoryjnego stosowania, to sądy rodzinne z okręgu białostockiego zdecydowały się na takie rozwiązanie. - Oceniając tylko statystyki, to takie rozwiązanie było skuteczne - uważa sędzia Joanna Toczydłowska. Zwróciła jednak uwagę, iż kuratorzy sądowi obawiali się, że ich postępowanie może naruszać sferę emocjonalną dziecka. Sytuacja była bowiem stresująca, zwłaszcza gdy samo dziecko nie chciało spotkania i było wspierane przez drugiego rodzica. - To głównie kuratorzy zgłaszali, że taki tryb postępowania nie jest dobry - dodała sędzia. Brak porozumienia się nie opłaca Obowiązujące od 13 sierpnia przepisy zmuszają byłych partnerów, by porozumieli się między sobą i nie angażowali w swój spór dziecka. Jeśli im się bowiem nie udaje, może dojść do konieczności płacenia kar finansowych sobie nawzajem. - Założenie jest takie, że zasądzana kwota ma być na tyle dotkliwa, żeby nie opłacało się utrudniać kontaktów byłego partnera z dzieckiem - wyjaśnia sędzia Toczydłowska. W pierwszej sprawie zakończonej w białostockim sądzie, ojciec zarzucił matce utrudnianie kontaktów z córką, mimo że powinien mieć je zapewnione wskutek prawomocnego wyroku sądowego. W listopadzie sąd wydał postanowienie, w którym zagroził kobiecie, że jeżeli nadal będzie to robić, zapłaci byłemu partnerowi 150 zł za każde naruszenie jego prawa do kontaktu. Mimo ostrzeżenia, kontakty nadal były utrudniane i po kolejnym powiadomieniu sądu przez mężczyznę, ten w czwartek nakazał kobiecie zapłatę 300 zł byłemu partnerowi, gdyż dwa razy uniemożliwiła mu widzenie z córką - sąd ustalił, że w tym czasie powinno odbyć się sześć kontaktów zgodnie z postanowieniem. Prawo działa też w drugą stronę - Po uprawomocnieniu się, takie postanowienie będzie tytułem wykonawczym i nadaje się do egzekucji - powiedziała sędzia Toczydłowska. Zaznaczyła jednak, że przepisy działają też w drugą stronę. Na przykład gdyby mężczyzna nie stawiał się na widzenie z dzieckiem, do którego był zobowiązany postanowieniem o kontaktach i nie uprzedził o swojej nieobecności, a dziecko czekałoby na niego gotowy do wyjścia (czy spakowane na wyjazd), jego matka też by mogła wystąpić do sądu o finansową karę dla ojca dziecka.