Policjanci z Białegostoku poinformowali o nietypowej sytuacji, do której doszło na jednej z dróg w mieście. "Dochodzeniowiec z białostockiej 'dwójki' wracając do domu po służbie na Zabłudowskiej zauważył citroena, który jechał z wbitym w reflektor znakiem drogowym" - podano w komunikacie. "Nic się nie stało" Chwilę później kierowca citroena zatrzymał się w zatoczce autobusowej, a za nim stanął funkcjonariusz. "Na pytanie policjanta, 'co się stało?', mężczyzna odpowiedział, że 'nic się nie stało'" - podaje policja. Policjant wyczuł alkohol W tym momencie funkcjonariusz wyczuł od kierowcy alkohol, zabrał mu kluczyki i powiadomił dyżurnego białostockiej komendy. Chwilę później na miejscu byli już umundurowani policjanci, którzy przeprowadzili badanie alkomatem. "Okazało się, że 24-latek miał blisko promil alkoholu w organizmie" - poinformowała białostocka policja. Kierowcy grozi więzienie Mężczyzna stracił uprawnienia do kierowania pojazdem, a jego samochód przetransportowano na lawecie. Grozi mu do dwóch lat pozbawienia wolności. Jednocześnie policja nie wyjaśnia, jak doszło do sytuacji, po której mężczyzna jechał ze znakiem wbitym w reflektor.