Marsz, organizowany po raz czwarty, od początku wzbudza w Hajnówce emocje, ponieważ upamiętnia m.in. Romualda Rajsa "Burego", którego oddział niepodległościowego podziemia spacyfikował zimą 1946 roku kilka wsi z okolic Bielska Podlaskiego zamieszkanych przez prawosławną ludność białoruską. Hajnówkę do dzisiaj w dużej części zamieszkuje białoruska mniejszość wyznająca prawosławie. W uzasadnieniu swojej decyzji burmistrz Jerzy Sirak napisał m.in., iż trasa planowanego zgromadzenia "po raz kolejny została ustalona przez organizatora przez miejsce newralgiczne z punktu widzenia społeczności prawosławnej"; chodzi o cerkiewny sobór św. Trójcy. Burmistrz zaznacza też, że "bezspornym w sprawie jest", iż w czasie ubiegłorocznego marszu jego uczestnicy "prezentowali symbole krzyża celtyckiego i odznaki trupiej główki z piszczelami tzw. 'Totenkopf', wznosili okrzyki 'Narodowa Hajnówka' i 'gloryfikowali' postać Romualda Rajsa ps. Bury poprzez okrzyki 'Bury - mój bohater'". "Wyżej opisane zaistniałe zdarzenia ubiegłoroczne, uwarunkowania historyczne zdarzenia, które chce upamiętnić organizator zgromadzenia, tworzą wobec mniejszości białoruskiej i prawosławnej jawnie wrogi i negatywny przekaz, o charakterze prowokacyjnym" - napisał burmistrz. Przypomniał też, że w ubiegłym tygodniu rada miasta przyjęła stanowisko, w którym sprzeciwia się upamiętnianiu w trakcie marszu Romualda Rajsa "Burego". Już raz władze samorządowe Hajnówki próbowały uniemożliwić organizację takiego marszu. Dwa lata temu burmistrz wydał podobną decyzję, która - po zaskarżeniu jej przez organizatorów - została jednak ostatecznie uchylona przez sąd.