W pierwszej instancji zapadł wyrok 25 lat więzienia, zmieniony jednak przez sąd apelacyjny. Do zbrodni doszło w czerwcu 2000 roku nad jeziorem Zelwa k. Sejn. Grupa mężczyzn piła tam przy ognisku alkohol. Na miejsce przywieźli późniejszą ofiarę zabójstwa, 34-letniego znajomego. Skuli go kajdankami, przywiązali do drzewa i zaczęli bić, co trwało kilka godzin. W ocenie biegłych medycyny sądowej, były to ciosy zadawane nie tylko rękami i nogami, ale też np. kijem czy deską, ostatecznie pobity został dwa razy pchnięty ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem, co zakończyło się zgonem. Po śmierci ofiary, sprawcy przewieźli ciało w inne miejsce, odcięli siekierą głowę i ukryli zwłoki w dwóch różnych miejscach, by utrudnić ich identyfikację. Poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania Podejrzany o zainicjowanie tej zbrodni mężczyzna ukrywał się, był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania. W 2003 roku policja francuska zatrzymała go w związku z zabójstwem dokonanym w tym kraju. Po wyroku przebywał we francuskim więzieniu, zanim w połowie 2021 roku został deportowany do Polski. Tu suwalska prokuratura okręgowa postawiła mu zarzuty pozbawienia wolności, pobicia i zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. W grudniu ub. roku przed Sądem Okręgowym w Suwałkach zapadł nieprawomocny wyrok 25 lat więzienia; była to kara łączna za pobawienie wolności, pobicie i zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, dokonane wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, osądzonymi już przed laty. Dwie z nich zostały skazane m.in. za udział w zabójstwie na 25 lat więzienia, dwaj pozostali - za udział w pozbawieniu wolności i pobicie - na siedem i sześć lat więzienia. Nieporozumienia dotyczące wspólnie popełnionych przestępstw W przypadku oskarżonego uznanego za inicjatora tej zbrodni, w czerwcu Sąd Apelacyjny w Białymstoku 25 lat więzienia zamienił na dożywocie. Przyjął, że powodem uwięzienia i zabójstwa mogły być nieporozumienia dotyczące wspólnie popełnionych przestępstw. Dożywocia chciała prokuratura. Obrona w apelacji wnioskowała o karę łagodniejszą i to jedynie za pozbawienie 34-latka wolności ze szczególnym udręczeniem oraz o uniewinnienie od zarzutu zabójstwa. Sąd odwoławczy zgodził się z oceną prokuratury, że 25 lat więzienia można w tym przypadku uznać za rażąco łagodną karę. Zwracał uwagę nie tylko na okoliczności zbrodni, ale również na fakt, że oskarżony uciekł do Francji, gdzie też dopuścił się zabójstwa, a odbywając tam karę - miał kilka kolejnych przestępstw, w tym z użyciem przemocy. Sąd apelacyjny uznał, że przy tak wysokim stopniu demoralizacji osoby brutalnej i nieobliczalnej, dla której ludzkie życie nie ma żadnej wartości, nie ma mowy o jakiejkolwiek resocjalizacji. Prawomocny wyrok zaskarżył obrońca - wynika z informacji uzyskanych przez PAP w białostockim sądzie apelacyjnym. Kasacja wpłynęła już do Sądu Najwyższego. Termin jej rozpoznania nie został jeszcze wyznaczony.