Sąd okręgowy zmniejszył tym samym wyrok sądu pierwszej instancji, który skazał pogranicznika na 3 lata więzienia. Sąd uniewinnił go jednak od popełnienia kilku czynów, argumentując, że nie ma na to wystarczających dowodów. Dodatkowo funkcjonariusz SG ma zapłacić grzywnę w wysokości 9 tys. zł. Wyrok jest prawomocny. Funkcjonariusz Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, który pracował na polsko-białoruskim przejściu w Bobrownikach (woj. podlaskie), odpowiadał za przestępstwa opisane jako kierowanie "wykonaniem przemytu" przez obywatela Białorusi oraz za niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. W uzasadnieniu wyroku sąd podał, że pogranicznik "rażąco sprzeniewierzył się nałożonym na niego wymogom służby państwowej, organizował przestępstwa, przed którymi miał chronić państwo". - Działał z niskich pobudek, chcąc w sposób łatwy wzbogacić się. Oskarżony nie zważał na wymogi i odpowiedzialność pełnionej służby i fakt, że reprezentuje państwo polskie. Działał w pogardzie dla najbardziej podstawowych swoich obowiązków, nakłaniał i kierował działaniami obcokrajowca, wykorzystywał wiedzę służbową dla zapewnienia sobie i wspólnikowi bezkarności - argumentował sędzia Przemysław Wasilewski. Jak poinformowała rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej Anna Wójcik, funkcjonariusz jest zawieszony od końca 2005 roku. Dodała, że zawieszenie obowiązuje do momentu skazania danej osoby prawomocnym wyrokiem za przestępstwa popełnione na służbie. Jak dodała, taki wyrok jest wskazaniem do wydalenia za służby. Wójcik poinformowała, że dotychczas ze służby w POSG wydalono w związku z takimi sprawami 15 funkcjonariuszy. Funkcjonariusz był oskarżony o to, że w 2005 roku kilkakrotnie ułatwił przemyt papierosów przez granicę Białorusinowi. Sprawa wyszła na jaw, gdy tzw. patrol mobilny zatrzymał w nocy tego mężczyznę do kontroli w miejscowości Waliły Stacja, kilkanaście kilometrów od granicy, a w jego samochodzie znaleziono 300 kartonów papierosów. Mężczyzna umawiał się telefonicznie z Białorusinem, że ten przyjedzie przekroczyć granicę z określoną ilością papierosów i w określonym terminie, czyli wtedy, gdy on będzie pełnił służbę. Jak opisywał proceder sąd, gdy Białorusin zjawiał się na przejściu, pogranicznik organizował mu "pozorną kontrolę celną i graniczną". Sąd podkreślił, że np. na zdjęciach z monitoringu na przejściu widać, że tył samochodu Białorusina wypełniony był kartonami z papierosami, a mimo to ani oskarżony pogranicznik, ale i celnik, z którym rozmawiał oskarżony, tego nie zauważyli. Funkcjonariusz SG - co widać na zapisie monitoringu - miał wręcz sprawdzać, czy Białorusin bezpiecznie wjechał do Polski.