Jeszcze we wtorek lub w środę akt oskarżenia trafi do Sądu Rejonowego w Sokółce. Oskarżona dziewczyna chce dobrowolnie poddać się karze trzech lat więzienia w zawieszeniu na sześć lat. Dodatkowe kary, to 8-letni zakaz prowadzenia pojazdów, grzywna i dozór kuratora. Prokuratura taki wniosek załączyła do aktu oskarżenia, ale to sąd zdecyduje, czy go uwzględni. W grudniu 2007 roku na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w miejscowości Grabowo koło Dąbrowy Białostockiej ford fiesta, którym jechało pięć 18-latek wjechał pod pociąg pospieszny relacji Łódź Fabryczna - Suwałki. Trzy zginęły, dwie pozostałe - w tym kierująca - zostały ranne. Dziewczyna od początku nie przyznawała się do zarzutów, twierdziła że nic nie pamięta. W kolejnych przesłuchaniach odmówiła składania wyjaśnień. Jak podawała po wypadku policja, powołując się na opinie świadków, najpierw samochód zatrzymał się przed przejazdem, a następnie, gdy jadący z dużą prędkością pociąg znajdował się ok. 50 m od przejazdu - kierująca autem 18-latka niespodziewanie ruszyła. Zeznał tak m.in. maszynista. Prokuraturze nie udało się ustalić, dlaczego kierująca autem tak zareagowała. Biegły z zakresu techniki motoryzacyjnej ocenił, że nie mogła pomylić pedałów w samochodzie. Dziewczyna zjechała prosto pod lokomotywę, która - uderzywszy w samochód - pchała go przed sobą jeszcze ponad 200 metrów. Śledztwo w tej sprawie trwało tak długo, bo prokuratura zleciła dodatkową opinię biegłego lekarza, który po kilku miesiącach od wypadku badał wpływ zdarzenia na stan zdrowia rannej dziewczyny. Miało to znaczenie przy opisie czynu w zarzucie. W śledztwie, poza zakazem prowadzenia pojazdów, prokuratura nie zastosowała wobec dziewczyny żadnych środków zapobiegawczych. Tragedia wstrząsnęła miejscową społecznością. Dziewczęta chodziły do tej samej szkoły. Po wypadku w gminie Dąbrowa Białostocka ogłoszono trzydniową żałobę.