Konkurs promuje różnorodność kulturową i uczy tolerancji - podkreślają organizatorzy. W Białymstoku w poniedziałek odbyło się podsumowanie drugiej edycji konkursu. Patronatem objęła go pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. W tym roku na konkurs zgłoszono 192 prace z 43 placówek. Wśród nagrodzonych prac znalazły się m.in. prace plastyczne zrobione przez przedszkolaków, koszulki z nadrukiem "Podlaskie" w językach mniejszości narodowych, film poruszający problem tolerancji czy film-wywiad z przedszkolakami, które opowiadają o tolerancji i wielokulturowości. Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, jeden z fundatorów nagród, powiedział, że w mieście nie ma przyzwolenia na działania rasistowskie i ksenofobiczne. Odniósł się w ten sposób do rasistowskich incydentów, które w ostatnim czasie miały miejsce w Białymstoku: podpalenie drzwi mieszkania dwóch rodzin czeczeńskich i mieszkania, w którym przebywał obywatel Indii, który z żoną Polką przyjechał do jej rodziców. - Tych działań nie będzie dopiero wtedy, gdy nie będzie przyzwolenia w środowisku, nie będzie przyzwolenia w rodzinie, nie będzie przyzwolenia na podwórku, nie będzie przyzwolenia w szkole, żeby każdy najmniejszy przejaw działań rasistowskich, ksenofobicznych w zalążku był likwidowany właśnie przez młodzież - mówił do laureatów konkursu. Dodał, że dopiero wtedy można mówić o sukcesie. Nagrodzone uczennice z Gimnazjum Publicznego nr 18 powiedziały, że incydenty rasistowskie są dla nich "niezrozumiałe" i "niepojęte". - Każdy człowiek jest człowiekiem, to nie od niego zależy, jakiej jest narodowości, jaki ma kolor skóry, czy jakiego jest wyznania. Każdy człowiek jest równy i każdy powinien to uszanować - powiedziały trzecioklasistki Renata Czupryńska i Kamila Baczyńska. Pytane, czy mają pomysł, jak zaradzić takim incydentom, powiedziały, że dobrym pomysłem są właśnie takie konkursy, które promują tolerancję. Ich zdaniem wielokulturowości i tolerancji trzeba uczyć od najmłodszych lat. O incydentach nie słyszeli natomiast uczniowie z Zespołu Szkół Elektrycznych w Białymstoku, którzy otrzymali w konkursie wyróżnienie za wywiad telewizyjny z uczennicą szkoły - repatriantką z Kazachstanu. Powiedzieli, że nie czytają prasy, ale uważają, że miasto nie jest tolerancyjne i rasizm w mieście jest "na porządku dziennym". Spotykają się też z dyskryminacją słowną we własnym środowisku. Jednak nie wiedzą, jak temu zaradzić. Jurorka konkursu, socjolożka dr Katarzyna Sztop-Rutkowska z Uniwersytetu w Białymstoku, powiedziała , że w tym roku oprócz prac pokazujących wielokulturowość przez obyczaje, folklor czy architekturę, pokazano też prace, które przedstawiają wielokulturowość jako problem. Jako przykład podała film "Jabłka tolerancji", którego akcja dzieje się w przedziale pociągu, gdzie do grupy ludzi dosiada się kobieta narodowości czeczeńskiej z córką. Sztop-Rutkowska powiedziała, że film dotyka problemu dyskryminacji i nietolerancji wobec Czeczenów, ale też zadaje trudne pytania na temat tego, co trzeba z tym zrobić. Jej zdaniem konkurs powinien zmierzać w tym kierunku, nie tylko ukazywać obyczaje czy kulturę danego narodu, ale mówić, że wielokulturowość rodzi problemy, a także prowokować młodych ludzi do pytań, jak sobie z tym radzić. Pomysłodawcą konkursu dla uczniów był podlaski poseł Robert Tyszkiewicz (PO). Projekt miał związek z serią incydentów, które w regionie miały miejsce w ubiegłym roku i dwa lata temu. Chodzi m.in. o rasistowskie i faszystowskie hasła namalowane na pomniku w Jedwabnem, upamiętniającym ofiary mordu Żydów z 1941 roku, zamalowanie litewskich nazw miejscowości na 28 tablicach w gminie Puńsk na Suwalszczyźnie czy podpalenie Centrum Kultury Muzułmańskiej w Białymstoku. W żadnym z tych śledztw nie udało się ustalić sprawców incydentów.