Straż pożarna została zawiadomiona o pożarze przed południem. Gdy na miejsce dojechały główne siły straży zawodowej i sprzęt do akcji na wysokości, płonęło ponad 3/4 obiektu, który składa się z czterech skrzydeł. Trzy z nich płonęły całkowicie, od dachu po parter, w ostatnim palił się dach kryty trzciną i poddasze. Rzecznik prasowy podlaskich strażaków Marcin Janowski powiedział, że piątkowy pożar wybuchł w tej samej części hotelu, gdzie zaczął się pożar, który miał miejsce w Dworze Soplicowo w kwietniu 2008 roku. Silny wiatr pchnął ogień na kolejne skrzydła, przenosząc go z dachu na dach. W hotelu praktycznie nie było gości, a jedynie kilkudziesięciu pracowników, przygotowujących hotel do przyjęcia turystów zjeżdżających na tzw. długi weekend. Strażacy wstępnie oceniają, że zbyt późno zostali powiadomieni, szczegóły będą ustalane w śledztwie. Podkreślają, że gdy na miejsce jako pierwsi dojechali strażacy ochotnicy z okolicznych miejscowości, ich możliwości działania były ograniczone, a skala pożaru już ogromna. Świadkowie mówią, że najpierw widać było tylko niewielki ogień nad częścią, gdzie również dwa lata temu wybuchł pożar, ale potem ogień bardzo szybko zaczął się rozprzestrzeniać i objął kilkanaście miejsc. W ich ocenie na miejscu szybko pojawili się miejscowi strażacy-ochotnicy, potem straż zawodowa z pobliskiej Hajnówki. Po południu trwało dogaszanie pożaru, w kilkunastu miejscach strażacy wciąż polewali zgliszcza wodą i pianą, bo ciągle pojawiał się tam ogień. Niewykluczone, że taka akcja potrwa jeszcze kilka godzin, potem potrzebne będą prace rozbiórkowe, bo wiele elementów konstrukcyjnych grozi zawaleniem. W sumie w akcji wzięło udział 36 samochodów, w tym podnośniki i cysterna, strażacy zawodowi i ochotnicy z czterech powiatów. W drodze do piątkowego pożaru w Białowieży ranny został strażak - ochotnik z Milejczyc, gdy w Kleszczelach samochód strażacki zderzył się z ciężarówką. W kwietniu 2008 roku w tym samym hotelu, stylizowanym na dawny dwór szlachecki i zbudowanym w dużej części z drewna, wybuchł pożar, po którym straty zostały oszacowane na ponad 5 mln zł. Spalił się wówczas dach kryty trzcinową strzechą oraz pomieszczenia na najwyższej kondygnacji w jednym ze skrzydeł kompleksu, ale większą część obiektu udało się uratować.