Policja około północy z piątku na sobotę otrzymała zgłoszenie o tym, że na klatce schodowej siedzi mężczyzna z granatem. Kiedy na miejsce przyjechała policja i saperzy, okazało się, że mężczyzna ma przypięty do ręki pocisk moździerzowy, w którym znajdowało się blisko pół kg trotylu. - Podjęliśmy negocjacje z desperatem w trakcie, których mężczyzna oświadczył, że nie ma nic do stracenia, gdyż jego sytuacja życiowa jest beznadziejna. Udało się przekonać go do zaniechania detonacji i poddania się badaniu lekarskiemu - poinformował rzecznik suwalskiej policji Krzysztof Kapusta. Policja ewakuowała na ten czas kilka rodzin zamieszkujących pobliskie kamienice. Mężczyzna trafił do szpitala psychiatrycznego, ale za groźbę spowodowania katastrofy grozi mu nawet do 12 lat więzienia.