Polityka szefa Platformy, który nie chciał współpracować z Lewicą i Demokratami, doprowadziła do klęski wyborczej całej opozycji - uważa Olejniczak. Najwięcej mandatów w niedzielnych wyborach w sejmiku województwa podlaskiego zdobył PiS - 12. PO będzie miała 7 radnych, PSL - 5 , zaś Samoobrona oraz Lewica i Demokraci - po 3 radnych. Przewodniczący Sojuszu przypomniał, że przed wyborami na Podlasiu rozmawiał z liderami PO i PSL na temat utworzenia wspólnego, opozycyjnego bloku list, ale bezskutecznie. - Donald Tusk usiadł do stołu z panem Tomaszem Mamińskim i Mariuszem Łapińskim (Krajową Partią Emerytów i Rencistów), a nie chciał z LiD, czyli z Januszem Onyszkiewiczem, Markiem Borowskim i Wojciechem Olejniczakiem. Gdyby to porozumienie było, to nasze głosy przełożyłyby się na większą ilość mandatów, a blok opozycyjny wygrałby te wybory - podkreślił w poniedziałek rozmowie z dziennikarzami Olejniczak. W niedzielnych wyborach PO wystartowała w bloku wyborczym z PSL, KPEiR oraz lokalnym komitetem Nasze Podlasie. Koalicja Lewica i Demokraci startowała samodzielnie. Szef Sojuszu - jak podkreślił - właśnie Tuskowi dedykuje rezultat niedzielnych wyborów na Podlasiu. - Jeżeli jego polityka będzie dalej tak prowadzona, to niech zapomni o odebraniu władzy PiS - dodał Olejniczak. W ocenie lidera SLD, zwycięstwo PiS w wyborach na Podlasiu to efekt niskiej frekwencji wyborczej. - To jest elektorat, który był tam prowadzony w sposób czytelny, na zasadzie sporu, kto z nami, a kto przeciwko nam. To się PiS udało - uważa Olejniczak. Jego zdaniem, podlaskie wybory pokazały też "jak wielką krzywdę demokracji" wyrządziła możliwość blokowania list, bo - jak podkreślił - "wypacza to wynik wyborów". Jako przykład podał fakt, że LiD - choć w procentach uzyskał większe poparcie (13,81 proc.) niż PSL (8,90 proc.) - ma o dwa mandaty mniej niż ludowcy. - Myślę, że nad tym powinni zastanowić się konstytucjonaliści. Nie może być tak, że w ostatecznym podziale mandatów, głos wyborców nie jest brany pod uwagę, tak jak to stanowi konstytucja - zaznaczył Olejniczak. Wynik niedzielnych wyborów jest prawie identyczny jak w tych, na jesieni. Różni się tylko tym, że PiS zyskał jeden mandat względem Samoobrony (oba ugrupowania startowały w bloku wyborczym, współtworzyła go także LPR, ale nie uzyskała żadnego mandatu). Taki układ sił oznacza, że potencjalna koalicja PiS i Samoobrony nie ma większości i będzie musiała poszukiwać poparcia u radnych innych ugrupowań. Niedzielne wybory musiały się odbyć, ponieważ poprzedni sejmik nie zdołał - z powodu braku stałej większości w głosowaniach - powołać w ustawowym terminie trzech miesięcy zarządu województwa w pełnym składzie. Jeśli chodzi o referendum w sprawie obwodnicy Augustowa - to jak ocenił lider SLD - polityka PiS - inicjatora referendum - poniosła klęskę. Połączone z niedzielnymi wyborami samorządowymi referendum w sprawie przebiegu obwodnicy Augustowa przez dolinę rzeki Rospudy jest nieważne z powodu zbyt niskiej - 21,56 proc. - frekwencji. Aby było ono ważne, do urn musiałoby pójść 30 proc. uprawionych do głosowania. Olejniczak dodał, że obwodnica ta powinna powstać, jednak - zaznaczył - w tej sprawie musi być przestrzegane prawo. - Lepiej byłoby, gdybyśmy te kilka miesięcy zamiast na te bzdurne spory, poświęcili konkretnym projektom - ocenił Olejniczak.