Karina ma odmrożone stopy, grozi jej amputacja. Według specjalistów, terapia w komorze hiperbarycznej może ją przed tym uchronić. - To nie jest jednak takie proste, jakby mogło się wydawać - zaznacza ordynator szpitala PCK w Gdyni Jarosław Wojtiuk. - Przyjeżdżamy, komora czeka, wkładamy dziecko... Zastanawialiśmy się z doktorem Kotem, czy dziewczynka w ogóle się kwalifikuje na terapię hiperbaryczną ze względu na padaczkę i autyzm. Ale podejmiemy taką próbę. Tylko nie na hurra. To wszystko musi być starannie przygotowane. To bardzo złożony proces. Zanim dziewczynka rozpocznie sesje w komorze, lekarze muszą przeprowadzić badania ogólnego stanu zdrowia; ocenić np. wydolność płuc. Potem medycy obejrzą poranione stopy. - Musimy ocenić stan miejscowy - jak wygląda. Jeśli będzie dość duża sucha martwica, wtedy trzeba będzie podjąć próbę usunięcia tych elementów, aby dać szansę, by tlen hiperbaryczny zadziałał - tłumaczy Wojtiuk. - Musimy też przygotować dziecko - zaznacza. - Leczenie Kariny - jak podkreśla w rozmowie z reporterem RMF FM Wojciechem Jankowskim - będzie bardzo trudne. Dziewczynka ma padaczkę i jest autystyczna. W kontakcie z lekarzami musi jej pomagać osoba bliska. Jednocześnie ordynator Wojtiuk podkreśla, że leczenie w komorze to jedynie terapia wspomagająca leczenie chirurgiczne. - Nie cofnie dokonanych zmian. Z pewnością jednak pomoże szybciej znaleźć te miejsca, które nie podejmą już swojej funkcji. Wtedy nam łatwiej jest wkroczyć z demarkację chirurgiczną - tłumaczy Wojtiuk. Komora hiperbaryczna została zarezerwowana na jutro między godziną 12 a 14. Chora na epilepsję dziewczynka w ubiegłym tygodniu poszła na grzyby i zaginęła. 6 dni i nocy spędziła najprawdopodobniej błąkając się po lesie. Odnalazła się w poniedziałek - zagłodzona, odwodniona i skrajnie wyziębiona.