Zawartość toksycznych substancji w dymie nie przekracza norm, ale jest on gęsty i duszący. To stwarzało zagrożenie dla mieszkańców jednego domu w okolicach Chorodnianki. Cztery osoby przeniosły się do sąsiadów. Na szczęście dziś wiatr zmienił kierunek, więc prawdopodobnie niebawem wrócą do siebie. Strażacy wciąż nie są w stanie ugasić pożaru. Przez weekend zmniejszyli powierzchnię płonącego składowiska o kilkaset metrów kwadratowych, jednak wciąż jest ono zbyt duże, by dotrzeć do wszystkich zarzewi ognia. Już w piątek z jednej strony składowiska zaczęto wywozić śmieci znajdujące się na samym brzegu. To była bardzo żmudna praca, bo sprasowane odpady najpierw trzeba było ugasić. Pożar wybuchł w nocy z czwartku na piątek na placu, gdzie magazynowane są wymieszane odpady sprasowane w bele. Ogień zauważyli nad ranem pracownicy składowiska i to oni zawiadomili strażaków.