W uroczystości żałobnej w kościele w Miłkowicach wzięły udział tłumy wiernych, duchowni z kraju i zagranicy, politycy i samorządowcy. Po nabożeństwie ksiądz Krakówko został pochowany w rodzinnym grobie w Ostrożanach. - Możemy bowiem żalić się na środki przekazu społecznego, które deprawujące zachowania i mody wciąż pokazują, możemy obserwować nasilające się antyklerykalne postawy. Ale kto to wszystko opłaca, kto kupuje, kto czyta, kto słucha i kto ogląda - mówił bp Dydycz mówił w homilii. - Czyż nie najwyższy czas, byśmy zdobyli się na odwagę i powiedzieli temu wszystkiemu dosyć. Dosyć propagandzie zła i nienawiści - apelował hierarcha. Bp Dydycz przypominał bulwersujące zbrodnie, gdy - jak mówił - ojciec ginie z rąk syna, dzieci z rąk matek, brat zabija brata i "uderza się w kapłanów". - Zastanówmy się nad tym głęboko. Czy to nie my, jakże częstymi oszczerstwami i plotkami szerzymy nienawiść? Czy to nie my zatruwamy życie jadem zazdrości i nienawiści, zwłaszcza czytając, słuchając i oglądając i płacąc za nie, za demoralizujące media - powiedział. Hierarcha pytał, czy uczymy powstrzymywania się od zła "utajonego pod różnymi postaciami, np. alkoholu i wszelkich środków odurzających", czy uczymy pracowitości i skromności, a może "chwalimy tych, którzy łatwo się bogacą, nie patrząc ani na uczciwość ani na sprawiedliwość, tylko na chęć zysku nawet kosztem ludzkiego życia"? - Nawracajmy się, szczerze i zdecydowanie! Zmieniajmy nasze życie i myślenie, bądźmy świętymi! - apelował. 54-letni ksiądz Tadeusz Krakówko został zamordowany w niedzielę wieczorem na własnej plebanii. Zbrodnia miała tło rabunkowe, zwłoki znaleziono następnego dnia rano. Zarzuty związane ze zbrodnią postawiono pięciu osobom. O samo zabójstwo podejrzany jest 23-latek z tej samej wsi. Przyznał się on do zarzutów. W czwartek wraz z trzema innymi osobami został aresztowany.