W czwartek postawiono im m.in. zarzut -sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy drogowej" poprzez dopuszczenie do pracy kierowców, bez skierowania ich na badania, które stwierdziłyby brak przeciwwskazań do takiej pracy. W ocenie biegłych z zakresu medycyny pracy okazało się bowiem, że takie przeciwwskazania były. Prokuratura postawiła zarzuty w tym śledztwie także dwóm innym osobom: pracownikowi tego biura turystycznego oraz lekarce, która była uprawniona do badań profilaktycznych kierowców. Tej ostatniej zarzucono nieumyślne sprowadzenie katastrofy drogowej, bo wydała kierowcy tej firmy turystycznej zaświadczenie o braku przeciwwskazań zdrowotnych do pracy, gdy w rzeczywistości takie przeciwwskazania były. O jakie problemy zdrowotne chodziło, prokuratura nie ujawnia. Wobec lekarki zastosowano 10 tys. zł poręczenia majątkowego i zakaz opuszczania kraju, wobec pracownika ? 2 tys. zł poręczenia i także zakaz opuszczania kraju. Do wypadku doszło 30 września 2005 roku. Młodzież z Białegostoku jechała autokarem na pielgrzymkę maturzystów do Częstochowy. Niedaleko Jeżewa doszło do zderzenia autokaru z ciężarową lawetą. Autokar stanął w płomieniach. Na miejscu zginęło dziewięcioro uczniów (jedna uczennica zmarła w szpitalu) oraz trzech kierowców (w tym dwóch kierowców z autokaru), kilkadziesiąt osób zostało rannych. Był to najtragiczniejszy wypadek w Podlaskiem w ostatnich latach. Śledztwo w sprawie wypadku pod Jeżewem prowadziła najpierw prokuratura Okręgowa w Łomży (ze względu na właściwość miejscową), potem przejęła je jednak Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, by ułatwić rodzinom poszkodowanych i ofiar kontakt z wymiarem sprawiedliwości. Łomżyńska prokuratura w oparciu o opinie biegłych ustaliła, że do wypadku doprowadził kierowca autokaru, który niezgodnie z przepisami wyprzedzał inny, nieustalony samochód, a pożar autokaru był wynikiem zniszczenia jednego ze zbiorników z paliwem. Biegli nie stwierdzili żadnych innych przyczyn wypadku i pożaru.