Przez kilka godzin minionej nocy próbowali oni zorganizować w Białymstoku zabawę, polegającą na zajeżdżaniu opon w samochodach, aż zaczną dymić. Najczęściej odbywa się to w taki sposób, że kilka osób przytrzymuje auto, gdy kierowca dodaje gazu. Mówią, że rajd po ulicach miasta to ich protest przeciw decyzji zarządcy giełdy samochodowej na lotnisku Krywlany, który zabronił urządzania tam takich nieformalnych zawodów. Od kilku tygodni właśnie tam co niedzielę urządzano nieformalne zawody w "paleniu gumy" i ślizganiu się autami na rozlanym oleju, które obserwowało po kilkaset osób. Minionej nocy uczestnicy zabawy przenosili się z miejsca na miejsce, gdy pojawiała się policja. Na głównej w mieście ulicy Lipowej udało im się nawet zatrzymać na pewien czas ruch. Policja najpierw zorganizowała tam objazdy, potem na ulicy pojawili się funkcjonariusze z oddziału prewencji, ale nie interweniowali. Według policji, w kolumnach poruszało się po mieście 200-300 samochodów miłośników "palenia gumy".