Eksplozja miała miejsce w murowanym budynku trzykondygnacyjnym. Rzecznik straży pożarnej w Białymstoku Paweł Ostrowski powiedział, że cztery osoby zostały wyniesione z budynku, ale ratownikom nie udało się przywrócić im czynności życiowych. Pierwsze zostało wyniesione dziecko - osoba postronna próbowała przywrócić 10-latce czynności życiowe, jednak było już za późno. Kolejne trzy osoby, w tym przypadku dorosłe, wynieśli strażacy, ale ich także nie udało się już uratować. Policja: Prawdopodobnie doszło do rozszerzonego samobójstwa - Po oględzinach okazało się, że zarówno dziewczynka, jak jej 40-letnia matka i 72-letnia babcia, wszystkie mają rany zadane ostrym narzędziem na ciele. Ale mają też rany świadczące o tym, że się broniły. A mężczyzna miał na szyi pętlę wisielczą. Wszystko wskazuje, że mamy do czynienia z samobójstwem rozszerzonym - poinformował rzecznik podlaskiej policji, Tomasz Krupa. Policjant dodał, że rodzina miała założoną tzw. niebieską kartę (związaną z przypadkami przemocy domowej). Druga córka była poza domem Straż pożarna z Białegostoku poinformowała, że teren domu został już przeszukany i wszystko wskazuje na to, że nie ma tam innych poszkodowanych. Jak mówili podczas wspólnej konferencji prasowej wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski i komendanci lokalnej straży pożarnej i policji, w momencie wybuchu poza domem przebywała druga córka zmarłych osób dorosłych. Obecnie udzielana jest jej pomoc psychologiczna. Budynek poważnie uszkodzony Po eksplozji w pomieszczeniach wybuchł pożar. W wyniku wybuchu budynek został częściowo zniszczony, wyleciały m.in. okna i drzwi. W domu pracują obecnie inspektorzy nadzoru budowlanego. Według straży pożarnej konstrukcja budynku została naruszona. Policjanci czekają na decyzję inspekcji budowlanej, aby wejść do domu i prowadzić dalsze czynności.