Kiedy Stanisław Ż. dowiedział się, że przez jego działkę ma przebiegać gazociąg, od razu się temu sprzeciwił. Niestety protesty na niewiele się zdały. 14 grudnia 1998 roku na polu pojawili się robotnicy w obstawie policji i egzekutora. Gospodarz postanowił walczyć do końca. Wraz z synem i pracownikiem postawili na polu blokadę z ciągnika i dwóch przyczep. Policja usunęła ją siłą. - Nie można postawić zarzutu osobie zatrzymanej, że dopuściła się przemocy wobec funkcjonariuszy w ten sposób, że nie chciała wejść do <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">radio</a>wozu, zapierając się rękami i nogami - mówiła w uzasadnieniu sędzia. Ponadto gospodarz otrzymał pismo egzekucyjne dopiero na polu, a zgodnie z przepisami powinien mieć dwa dni czasu na wykonanie egzekucji. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM Piotra Sadzińskiego: