Pierwszy Marsz Równości przeszedł w sobotę po południu ulicami miasta pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich". Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, policja musiała użyć gazu. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa. Podczas konferencji prasowej w poniedziałek, gen. Szymczyk przekazał, że wydał polecenie powołania specjalnej grupy, która ma prowadzić czynności związane z wydarzeniami z Marszu Równości. "Nadzór nad działaniami tej grupy a także bieżący monitoring tego jakie są efekty działania tej grupy będzie prowadzić biuro kryminalne komendy głównej policji. Zażyczyłem sobie też codziennych meldunków z efektów działania tej grupy" - zaznaczył gen. Szymczyk. Komendant zaznaczył, że na policję nie zgłosiła się jeszcze żadna osoba poszkodowana podczas sobotniego marszu. "Jedyną osobą, które odniosła obrażenia jest funkcjonariuszka polskiej policji" - wskazał policjant. Szymczyk ocenił, że cel zapewnienia bezpieczeństwa uczestnikom marszu, który był postawiony funkcjonariuszom, został zrealizowany. "Nie zmienia to faktu, że doszło do zbiorowego zakłócenia ładu i porządku. Z ogromną determinacją będziemy wyłapywać wszystkie osoby, które przypadków łamania prawa się dopuściły. Apeluję do tych, którzy tam byli i łamali to prawo, aby jak najszybciej zgłosili się do jednostek policji" - zaznaczył. Zapewnił przy tym, że policja będzie konsekwentnie publikować wizerunki osób, które łamały prawo ma marszu. "Wcześniej czy później do wszystkich dotrzemy i wszystkich rozliczymy. Nie ma żadnej tolerancji dla chuligaństwa. Nie jest ważne jest kto ma jaki ma szalik czy jakie ma pogląd poglądy; jeżeli łamie prawo ma ponieść tego konsekwencje. Będziemy w tym zakresie niezwykle konsekwentni" - oświadczył komendant. "Niezwłocznie podjęto działania" "Policjanci niezwłocznie podjęli działania. (...) Postanowili użyć siły fizycznej, aby usunąć te osoby blokujące przejście marszu. W tym momencie to funkcjonariusze policji zostali zaatakowani przez te osoby, a w kierunku policjantów poleciały m.in. butelki i kamienie" - mówił podczas konferencji prasowej komendant Szymczyk. Jak przekazał "w wyniku podjętych działań na miejscu zatrzymano 20 osób, które brały udział w chuligańskim ataku na funkcjonariuszy policji". "Niezwłocznie podjęto działania zmierzające do ustalenia i zatrzymania kolejnych osób. Efektem tego jest, że na dziś do jednostek policji doprowadzono łącznie 28 osób, kilkanaście kolejnych już udało się zidentyfikować" - zaznaczył Szymczyk. Jak sprecyzował, z tych pozostałych ośmiu zatrzymanych osób już po marszu sześć ustalono dzięki działaniom policji, a dwie zgłosiły się same widząc swoje opublikowane przez policję wizerunki. "Bardzo konsekwentnie będziemy dalej te wizerunki publikować, aż wyłapiemy wszystkich tych, którzy w sobotę w trakcie Marszu Równości w Białymstoku łamali prawo" - zapewnił Szymczyk. Dopytywany, czy jest w stanie stwierdzić, ile osób pozostało jeszcze do zidentyfikowania, Szymczyk odparł, że najbardziej agresywna grupa liczyła kilkadziesiąt osób. "Więc jeszcze trochę pracy przed nami. Ponad połowa osób - łącznie z tymi zidentyfikowanymi - to są osoby, które już mamy rozpoznane" - powiedział Szymczyk. Jak mówił komendant główny policji w wyniku działań policji "jedna z policjantek odniosła na szczęście niegroźne obrażenia, odnotowaliśmy też dużo strat jeśli chodzi o sprzęt policyjny, w postaci np. ochraniaczy osobistych funkcjonariuszy".