Straż pożarna zawiadomienie o wypadku otrzymała po godz. 12. Według informacji, które mieli ratownicy, w betonowym silosie o wysokości około dziewięciu pięter, prowadzone były prace polegające na usuwaniu zbrylonych, zbitych warstw otrębów, które zawisły na dużej wysokości. Aby to zrobić, pracownicy wchodzą do środka od góry (tylko stamtąd jest dostęp) i pracują zawieszeni na linach. W czasie tych prac doszło najprawdopodobniej do oderwania się takiej warstwy otrębów od którejś ze ścian silosu, która to warstwa znajdowała się powyżej pracownika. Po wypadku poziom otrębów kończył się ok. 12 metrów poniżej szczytu silosu i nie było wiadomo, jak gruba ich warstwa przysypała mężczyznę. Jak opisywał to rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Białymstoku Paweł Ostrowski, wypadek miał miejsce w zbiorniku o dużej wysokości, bez żadnych otworów rewizyjnych na bokach, które pozwoliłyby na usunięcie tamtędy sypkiej substancji. Dlatego akcja, w której brało udział w sumie kilkudziesięciu strażaków, w tym wyszkolonych do prac wysokościowych, najpierw polegała na ręcznym wybieraniu otrębów i wynoszeniu ich górą na zewnątrz, a po kilku godzinach takich działań - na odsysaniu ich od góry specjalnym urządzeniem (zwykle używanym do odsysania zboża), by dotrzeć do zasypanego. Wieczorem udało się odnaleźć zwłoki mężczyzny - poinformował PAP Paweł Ostrowski. Okazało się, że ciało znajdowało się pod warstwą otrębów o grubości mniej więcej dziewięciu metrów. Jak podał, do momentu odnalezienia zwłok wydobyto z silosu ok. 800 kg otrębów, które są substancją lekką, ale zajmują sporą objętość. Według informacji lokalnych mediów, zmarły miał 34 lata. Okoliczności wypadku będzie badała prokuratura i Państwowa Inspekcja Pracy.