Według Mirosławy Demskiej, lekarza z BCO i Stowarzyszenia do Walki z Rakiem marsz jest także formą solidaryzowania się z pacjentami, którzy przechodzą radioterapię. Podkreślała, że organizatorom marszu chodzi o to, by mówić wszystkim, iż szpital onkologiczny to miejsce, gdzie chorym "daje się nadzieję, a nie się ją odbiera". Dodała, że walka z rakiem jest żmudna i trudna, ale nie oznacza niepowodzenia. - Dbajmy o siebie, badajmy się, a rak nie będzie dla nas wyrokiem - podkreśliła Demska. Dyrektor BCO dr Marzena Juczewska powiedziała, że wskutek różnych działań, akcji zachęcających do badań, zgłaszalność na mammografie profilaktyczne w Podlaskiem jest w tej chwili najwyższa w Polsce i wynosi około 40 proc. - To miło, ale te 40 proc. to jest bardzo mało w dalszym ciągu - oceniła Juczewska. Dodała, że widać poprawę we wczesnym wykrywaniu raka, co oznacza leczenie oszczędzające, mniej chirurgiczne. Statystyk szczegółowych jeszcze nie ma. W opinii rzecznika podlaskiego NFZ Adama Dębskiego tak dobry wynik jeśli chodzi o zgłaszalność jest zapewne efektem coraz większej świadomości, że nie należy się bać badań i ich wyników, bo zmiany wcześnie wykryte dają większą szansę na badania. Podkreślił, że ogólnopolski audyt potwierdził, że badania w Podlaskiem są wiarygodne, a sprzęt dobrej jakości. W ramach marszu w sobotę w BCO można było z badań poziom cukru i cholesterolu we krwi. Jak powiedziała Juczewska choć nie są to badania bezpośrednio związane z rakiem, ale mogą predestynować do nowotworów. Wydawano też skierowania na badania USG piersi i na mammografię, którą będzie finansować Urząd Miejski. Mammografie profilaktyczne (50-59 rok życia) są wykonywane codziennie w BCO, nie trzeba mieć skierowania. Obecny na marszu wiceminister zdrowia Grzegorz Żemek przypomniał, że w Polsce rocznie jest wydawanych 250 mln zł na sprzęt do ośrodków onkologicznych. Do Białostockiego Centrum Onkologii trafiło w tym roku 11 mln zł, w przyszłym roku ma być podobna kwota - mówił.