- Wiem, że inne miasta pomagają uniwersytetom. W przypadku Zielonej Góry władze wydały osiem czy nawet dziesięć milionów złotych przy okazji łączenia uczelni - mówił rektor podczas debaty o kampusie uniwersyteckim zorganizowanej przez redakcję "Gazety". Na debacie był również prezydent Tadeusz Truskolaski. Nie był zachwycony słowami rektora. Prezydent twierdzi, że w budżecie miejskim nie ma pieniędzy na takie inwestycje. Nie zgadza się jednak z opinią, że miasto uchyla się od pomocy - "przecież uczelnia dostanie ziemię". - Konkursu na projekt uniwersyteckiej inwestycji nie mogę finansować. Uczelnia powinna szukać pomocy w ministerstwie edukacji, któremu podlega. Gmina może wydawać pieniądze tylko na własne inwestycje - uważa prezydent. Tymczasem w Zielonej Górze prezydent i miejscy radni od kilku lat dotują tamtejszą uczelnię. W 2001 r. z fuzji Wyższej Szkoły Pedagogicznej i Politechniki Zielonogórskiej powstał Uniwersytet Zielonogórski. Jeszcze sześć lat temu przepisy uniemożliwiały miastu przekazywanie dotacji na uczelnie. Dlatego powołano fundację na rzecz uniwersytetu, którą magistrat mógł już wspierać. A ta miała pomagać uniwersytetowi. Jak się okazało, nie był to jednak trafiony pomysł, gdyż część pieniędzy z konta fundacji w ogóle nie trafiła na konto uniwersytetu. Fundację ostatecznie rozwiązano, ale miasto nie zrezygnowało z pomagania uczelni. - Od ubiegłego roku zmieniły się przepisy i teraz magistrat już może dotować uczelnie, mimo iż ta bezpośrednio pod gminę nie podlega - wyjaśnia zielonogórski radny Jacek Budziński. - W tym roku uznaliśmy, że miasto powinno przekazać 4,5 mln zł na wyposażenie instytutu budownictwa w profesjonalne laboratoria i remont nowej siedziby rektoratu. W Zielonej Górze w ciągu ostatnich trzech lat na uniwersytet trafiło ponad dziesięć milionów złotych z miejskiej kasy. Magistrat przekazał również budynki na cele dydaktyczne uczelni, co uchroniło ją przed utratą akredytacji na jeden z kierunków. Na tym pomoc miasta się nie kończy: - W tym roku wprowadziliśmy też 50-proc. zniżki na bilety w MZK dla doktorantów - mówi Budziński. - Myślimy również o wyremontowaniu starych budynków na mieszkania dla profesorów z innych uczelni, aby zachęcić ich do wykładów i pozostania u nas. W ślady Zielonej Góry chce pójść również Gorzów Wielkopolski. Do tej pory prezydent nie dotował uczelni, tłumacząc, że nie należą do majątku miasta. Tamtejsi radni dotarli do ustaleń Regionalnej Izby Obrachunkowej, z których wynika, że miasto jednak może wspierać szkoły wyższe. Teraz magistrat wspiera inicjatywę powstania Akademii Gorzowskiej i zamierza przekazywać miejskie budynki pod mieszkania dla profesorów.