Przy takim zarzucie grozi im od sześciu miesięcy do pięciu lat więzienia. Oskarżone nie przyznają się do postawionych im zarzutów, akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Białymstoku - poinformował w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Adam Kozub. Śledztwo było następstwem kontroli NIK w Urzędzie Marszałkowskim w Białymstoku. Kobiety otrzymały dotację na budowę pensjonatu w Bryzglu nad Wigrami na Suwalszczyźnie. W końcu 2006 roku przyznano im ze Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego prawie 200 tys. zł. Jan Kamiński był wówczas wicemarszałkiem województwa podlaskiego. Kontrola w urzędzie i późniejsze śledztwo wykazały jednak, że we wniosku do urzędu przedłożone zostały dokumenty, które - jak powiedział prokurator - zawierały nierzetelne informacje potrzebne do uzyskania dofinansowania. Wynikało z nich np., że budynek ma już instalacje, gdy w rzeczywistości były one dopiero projektowane lub że projekt został zatwierdzony przez władze lokalne i park narodowy, gdy okazało się, że takie decyzje zapadały później, już po uzyskaniu dotacji. Prokuratura zwróciła też uwagę na nierzetelne dane dotyczące doświadczenia w prowadzeniu takiego biznesu a nawet co do wielkości budynków. Okazało się też, że miał to być pensjonat, a w rzeczywistości powstał dom z częścią pensjonatową. W styczniu Urząd Marszałkowski wystąpił o zwrot z odsetkami kwoty 51 tys. zł, czyli tej części dotacji, która została już wypłacona a marszałek województwa podlaskiego zerwał w czwartek umowę z córkami posła. Pieniądze zostały zwrócone. Prokurator Kozub dodał, że nierzetelne dane kobiety przedstawiły także w banku, by dostać kredyty w wysokości 300 tys. i 100 tys. zł. Kilka miesięcy temu przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku wyjaśniali, że córki posła wprowadziły urząd w błąd, bo miały pozwolenie na budowę budynku mieszkalno-pensjonatowego, którego to dokumentu w trakcie procedury ubiegania się o dotację nie okazały w urzędzie.