Atak miał miejsce w centrum miasta, przy ulicy Suraskiej. Zarejestrowany został przez jedną z osób postronnych, nagranie wideo opublikowano w internecie. Wykorzystali je policjanci przeglądający materiały umieszczone w sieci po marszu. W zarzucie przyjęto, iż atak był występkiem chuligańskim, a sprawca działał umyślnie, bez powodu, okazując rażące lekceważenie porządku prawnego. Proces przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zakończył się w ciągu jednego dnia. Oskarżony przyznał się. Sąd przesłuchał wszystkich zaplanowanych świadków i obejrzał nagrania z marszu. W mowie końcowej prokurator wnioskował o karę roku i ośmiu miesięcy więzienia i pięć tys. zł nawiązki. To kara łączna nie tylko za chuligański atak, ale również za dodatkowe przestępstwo - chodzi o to, że oskarżony miał u siebie dowód osobisty innej osoby, co zostało zakwalifikowane jako ukrywanie dokumentu, którym nie miał prawa wyłącznie rozporządzać. I taką karę sąd orzekł, przyjmując, że napaść miała charakter publiczny, bez powodu, z okazaniem rażącego lekceważenia porządku prawnego. Wyrok jest nieprawomocny. Obrona chciała łagodniejszej kary, tzw. mieszanej, tzn. trzymiesięcznego więzienia, a potem dwuletniego ograniczenia wolności poprzez 40 godzin prac społecznych miesięcznie. Co do zarzutu dotyczącego dowodu osobistego obrońca wnioskował o umorzenie postępowania ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu.