Sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Białymstoku - poinformowała w komunikacie prokuratura. 36-letniemu Cezaremu R. zarzuca się także uzyskanie - bez uprawnień - dostępu do informacji dla niego nieprzeznaczonej poprzez posługiwanie się specjalistycznym urządzeniem. Chodzi o zamontowanie w samochodzie żony (bez jej wiedzy i zgody) nadajnika GPS, pozwalającego na lokalizację położenia auta. Uruchomiono Child Alert Do porwania kobiety i jej córki doszło 7 marca na jednym z białostockich osiedli. Jak podawała policja, dwaj sprawcy wepchnęli 25-latkę i jej trzyletnią córkę do samochodu i odjechali. Kilkaset metrów dalej porzucili ciemnoniebieskiego citroena, którym uciekali, i przesiedli się do kolejnego auta. Jeszcze tego samego dnia po południu w związku z zaginięciem dziecka został ogłoszony tzw. Child Alert, opublikowany był też wizerunek matki dziecka, a dzień później zdjęcia męża porwanej kobiety - ojca dziecka. To on w Łomży wypożyczył samochód użyty do uprowadzenia. Akcja poszukiwawcza trwała ponad dobę. Jak wynika z informacji ze śledztwa, porywacze poruszali się w tym czasie bocznymi drogami województwa podlaskiego i mazowieckiego. W czasie postojów albo blokowali drzwi, w ten sposób uniemożliwiając opuszczenie auta, albo grozili kobiecie, że jeśli wysiądzie, zabiorą jej dziecko. 8 marca po południu między porywaczami doszło do kłótni w samochodzie, a uprowadzona kobieta wraz z dzieckiem opuściła pojazd. W okolicach Ostrołęki (woj. mazowieckie) zabrał ją z drogi kierowca, który przekazał 25-latkę i jej córkę policji. Cezaremu R. grozi pięć lat więzienia Przez całe śledztwo Cezary R. nie przyznał się do zarzutów bezprawnego pozbawienia wolności. Według jego wersji, nie było przemocy i przetrzymywania wbrew woli, a żona dobrowolnie wsiadła do auta i podróżowała z nim. Po zatrzymaniu przez policję mężczyzna był tymczasowo aresztowany. Obecnie stosowane są wobec niego tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze - dozór policyjny oraz zakaz zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzonymi - żoną i córką. Przy zarzutach postawionych przez prokuraturę grozi mu do pięciu lat więzienia. 35-latek został skazany W sierpniu prokuratura wyłączyła z tego śledztwa wątek dotyczący 35-letniego mężczyzny, który pomagał Cezaremu R. i skierowała do sądu akt oskarżenia z wnioskiem o skazanie bez przeprowadzania rozprawy. Przed miesiącem zapadł w jego sprawie wyrok roku więzienia. W uzasadnieniu tego wyroku sąd zwracał uwagę, że to dzięki "postawie" tego oskarżonego nie doszło do wywiezienia dziecka przez ojca za granicę, a kobieta wraz z córką ostatecznie mogły wysiąść z samochodu, skorzystały z pomocy przejeżdżającego kierowcy i tak trafiły na policję.