Do zdarzenia doszło pod koniec stycznia w jednym z bloków przy ul. Trawiastej w Białymstoku. Mężczyzna tyłem wjeżdżał z osiedlowej uliczki do garażu, w trakcie tego manewru śmiertelnie potrącił 81-letnią sąsiadkę, która otwierała mu bramę garażową. Zobacz też: Olsztyn: W wypadku zginęło rodzeństwo. Jest wniosek o areszt dla kierowcyProkuratura zakwalifikowała to jako nieumyślnie spowodowany wypadek drogowy ze skutkiem śmiertelnym, a kierowca nie zachował należytej ostrożności, nagle ruszył i potrącił swoją znajomą. 79-letni oskarżony przyznał się. - Sam sobie nie mogę wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. Na swoją obronę nic nie mam, jestem winien, bo ja to zrobiłem. To był mój najlepszy przyjaciel - mówił w poniedziałek przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Oskarżony jest wdowcem, tydzień przed wypadkiem zmarła mu żona. "Zatrzymał się na ścianie" Jak wyjaśniał, kobieta z powodu problemów z kręgosłupem nie dałaby rady ręcznie podnieść drzwi garażowych, zasuwanych z góry do dołu, więc nie wie, dlaczego chciała to zrobić. Z jego opis przebiegu wypadku wynika, że mogła uklęknąć, by jednak spróbować bramę podnieść. On, siedząc za kierownicą jej nie widział w żadnym z lusterek czy okien samochodu. - Cofałem, to nawet trwało chwilę, bo jechał samochód w jedną, potem w drugą stronę, musiałem je przepuścić - mówił. Jak opisał, zwykle zjeżdża do połowy podjazdu, zatrzymuje auto na hamulcu ręcznym i wysiada nie wyłączając silnika, by bramę otworzyć. Mówił, że nie zdjął nogi z gazu (w wyjaśnieniach w śledztwie mówił, że omyłkowo nacisnął pedał gazu - red.). - Samochód poleciał w bramę, wyłamał drzwi i zatrzymał się aż na ścianie garażu - powiedział przed sądem. "Była moim najlepszym przyjacielem" W wyjaśnieniach złożonych w śledztwie mówił, że zmarła była jego sąsiadką, często go odwiedzała. W dniu wypadku pojechała razem z nim na badania lekarskie, do wypadku doszło po powrocie z tego wyjazdu. - Ona była moim najlepszym przyjacielem, na stare lata zostałem zabójcą a ona była bardzo dobrym człowiekiem - mówił. Sąd planował publikację w poniedziałek wyroku, ale prokurator złożył wniosek o wezwanie do osobistego stawiennictwa bliskich zmarłej (mają status pokrzywdzonych), by jednoznacznie zadeklarowali, czy nie składają wniosków o naprawienie szkody (zadośćuczynienie bądź odszkodowanie). W śledztwie tego nie zrobili, w poniedziałek nie było ich na rozprawie. Sprawa została odroczona do początku grudnia, wtedy też powinien zapaść wyrok pierwszej instancji.