Prokuratura Okręgowa w Białymstoku oskarżyła parę o handel ludźmi i chce kar więzienia bez zawieszenia. Mowy końcowe odbyły się w środę. Przed zamknięciem przewodu sądowego i końcowymi wystąpieniami stron, sąd zapowiedział jednak możliwość zmiany kwalifikacji prawnej czynu na łagodniejszą dla oskarżonych - z handlu ludźmi na organizowanie nielegalnej adopcji. W piątek, gdy miał zapaść wyrok, sąd wznowił jednak przewód sądowy i zapowiedział możliwość kolejnej zmiany kwalifikacji prawnej czynu. Sędzia nie podał szczegółów, ale proces został przerwany do poniedziałku w celu uzupełnienia postępowania, w sądzie nie byli bowiem obecni oskarżeni. To młodzi ludzie w wieku 24-25 lat. Nie są małżeństwem, od kilku lat żyją razem. Nie mogą mieć własnych dzieci, bezskutecznie leczą się na bezpłodność. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zarzuciła im, że nakłonili małżeństwo Rumunów, znajdujące się w trudnej sytuacji, do sprzedaży dziecka. Oferowali za nie 20 tys. zł i samochód (wart nie mniej niż 3 tys. zł). Sprawa wyszła na jaw w szpitalu, gdzie Rumunka urodziła dziecko, ale podała nieprawdziwe dane, jako jego rodziców podając personalia pary, która dziecko zamierzała kupić. Szpital zawiadomił policję. Zarzuty postawione parze dotyczą również trzech innych przypadków - w jednym nakłaniano do sprzedania dziewięciomiesięcznego chłopca. W dwóch przypadkach nakłanianymi byli obywatele Rumunii, w jednym - obywatelka Polski. Oskarżeni przed sądem przyznali się do próby kupienia dziecka od małżeństwa z Rumunii, nie przyznali się natomiast do pozostałych prób. W mowie końcowej prokurator zażądała kary 3 lat i 8 miesięcy więzienia dla mężczyzny oraz 3,5 roku więzienia dla kobiety. Sami oskarżeni chcą możliwie łagodnej kary. Ich obrońca, w mowie końcowej, uznał zapowiedź sądu o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu, z handlu ludźmi na organizację nielegalnej adopcji za "rozsądną propozycję". Prosił o nadzwyczajne złagodzenie kary.