Sąd Okręgowy w Łomży w pierwszej instancji uznał jednak, że doszło nie do zabójstwa, a do nieumyślnego spowodowania śmierci. Proces miał charakter poszlakowy. Dotąd nie udało się bowiem odnaleźć zwłok, ale i trafić na ślad, że 26-letnia wówczas kobieta, matka dwójki dzieci, jednak żyje. Sam oskarżony do dokonania zbrodni się nie przyznał ani w śledztwie, ani przed sądem. Po wyroku, który zapadł kilka tygodni temu, obie strony złożyły zapowiedź apelacji, sąd wysłał im już uzasadnienie wyroku na piśmie. Odwołania rozpatrzy Sąd Apelacyjny w Białymstoku. W listopadzie zajmie się on inną sprawą Marka W. z Kolna, dotyczącą podżegania do zabójstwa jego teściów, a także handlu narkotykami. Sąd Okręgowy w Łomży wątek dotyczący podżegania jednak umorzył, skazując mężczyznę na 3 lata więzienia za handel narkotykami. Proces dotyczący zabójstwa rozpoczął się później, za sprawą aktu oskarżenia wniesionego przez Prokuraturę Okręgową w Elblągu. Trafił on do sądu dopiero po wznowieniu śledztwa. Pierwsze umorzono kilka lat temu. Prokuratura zainteresowała się sprawą ponownie, gdy w 2008 roku przypomniały o niej media, sugerując, że w śledztwie popełniono poważne błędy, wskutek których nie udało się znaleźć sprawców. Stawiano nawet tezę, że mąż kobiety - podejrzewany przez jej rodzinę o zabójstwo - mógł być chroniony przez miejscową policję. Po decyzji Prokuratury Krajowej, by jeszcze raz zbadać okoliczności sprawy i materiał dowodowy, podjęte na nowo śledztwo było prowadzone w Elblągu. W 2009 r. prokuratura elbląska postawiła zarzuty Markowi W., który jest od tego czasu aresztowany. Sąd dysponował szeregiem poszlak, ale brak było bezpośrednich dowodów popełnienia zabójstwa. Ostatecznie uznał, że kobieta nie żyje, ale nie wiadomo, w jakich okolicznościach zginęła. Przyjął jednak kwalifikację, że w czerwcu 2000 roku w Kolnie oskarżony - w nieustalony sposób oraz nieznanych okolicznościach - nieumyślnie spowodował śmierć swojej żony. Przy tej kwalifikacji prawnej 5 lat więzienia było karą najwyższą. Sąd brał pod uwagę, że małżonkowie byli w tym czasie w trakcie rozwodu i mogło dojść do jakiejś awantury. W tym samym procesie odpowiada również mężczyzna, któremu zarzucono utrudnianie śledztwa prowadzonego w tej sprawie w przeszłości, zacieranie śladów i pomoc w ukryciu zwłok zamordowanej kobiety. Łomżyński sąd go jednak uniewinnił. Ten wyrok także zamierza zaskarżyć prokurator.