Choć prokuratura nie udziela informacji na ten temat, to z publicznych wypowiedzi ojca dziecka, który zapoznał się z materiałami biegłych, wynika, że biegli nadal jednoznacznie nie przesądzają, jaki był przebieg choroby i czy ktoś popełnił błąd w sztuce medycznej. Jak powiedział prokurator Bura, nie obejdzie się bez powołania biegłych, którzy ocenią całą procedurę leczenia chłopca. - Ale do tego niezbędne jest zebranie całej dokumentacji, przesłuchanie szeregu świadków i te czynności aktualnie trwają - dodał. Przedmiotem śledztwa jest bowiem ocena prawidłowości postępowania personelu medycznego. Dotyczy ono podejrzeń popełnienia przez lekarzy błędu w sztuce medycznej. Prowadzone jest w sprawie, czyli nikomu nie postawiono dotąd zarzutów. Zarzucają lekarzom brak właściwej diagnozy Rodzice zmarłego na początku grudnia 13-miesięcznego dziecka zarzucają lekarzom Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku brak właściwej diagnozy. To oni zawiadomili prokuraturę, gdy chłopiec był już w stanie krytycznym. Jak mówili wtedy mediom, zanim ich syn został hospitalizowany, dwa razy trafiał do szpitala, ale był odsyłany do domu bez właściwej diagnozy. Chłopiec został w szpitalu dopiero wtedy, gdy rodzice przywieźli go tam po raz trzeci i mieli już wyniki badań krwi. Zdiagnozowano u niego białaczkę szpikową. Dziecko było w szpitalu w stanie ciężkim, w śpiączce. Zmarło na początku grudnia. Konsekwencje w sprawie wyciągnął podlaski oddział NFZ. Po kontroli prawidłowości realizacji umów z podmiotami, które udzielały świadczeń chłopcu w ostatnich dniach jego życia, nałożył kary finansowe na Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku i lekarza pierwszego kontaktu. Szpital ma zapłacić ponad 86,8 tys. zł kary, a lekarz rodzinny 8,6 tys. zł kary. "Szpital zgadza się z większością zarzutów" Jak poinformował rzecznik NFZ w Białymstoku Adam Dębski, Fundusz ukarał szpital za "nieuzasadnioną odmowę udzielenia świadczeń oraz za prowadzenie dokumentacji medycznej w sposób rażąco naruszający przepisy prawa". Lekarz rodzinny został natomiast ukarany za to, że nie skierował dziecka na podstawowe badania laboratoryjne: m.in. hematologiczne i biochemiczne podczas pierwszej wizyty w przychodni. Takie skierowanie zostało wystawione dopiero później. Zarówno lekarz jak i szpital odwołali się do NFZ, który tych odwołań nie uwzględnił. Dyrektor Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku Janusz Pomaski powiedział, że w przyszłym tygodniu szpital - za pośrednictwem urzędu wojewódzkiego - złoży zażalenie do prezesa NFZ na odrzucenie odwołanie od kary nałożonej przed NFZ w Białymstoku. Pomaski zaznaczył, że szpital zgadza się z większością zarzutów, które wskazał Fundusz, bo wykazała je również wewnętrzna kontrola przeprowadzona przez szpital. Chodzi o nieprawidłowości w dokumentacji. Zaznaczył jednak, że szpital nie zgadza się z zarzutem, iż pierwszego dnia nie udzielono dziecku pomocy. Pomaski mówi, że świadczenie zostało udzielone, tylko nie została zrobiona dokumentacja w tej sprawie. - A to jest różnica - zaznaczył. Niezależnie od kontroli NFZ sprawę badały komisje powołane w szpitalu i przez Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Konsekwencje dyscyplinarne poniosły dwie osoby: kierownik oddziału ratunkowego szpitala został odsunięty ze stanowiska do czasu pełnego wyjaśnienia zdarzenia, a jednemu z lekarzy udzielono nagany.