Wyrok ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu. Dziewczyna pchnęła nożem 26-letniego chłopaka, z którym się spotykała; chłopak zmarł. Apelację złożył zarówno jej obrońca, jak też prokuratura, która co prawda przyjęła w zarzucie, że miał miejsce afekt, ale chciała kary surowszej - 6 lat więzienia. Podobnie jak przed sądem pierwszej instancji, proces apelacyjny był utajniony ze względu na charakter sprawy. Sąd już zapowiedział utajnienie uzasadnienia wyroku. Do zabójstwa doszło w styczniu 2007 roku w mieszkaniu dziewczyny. Dwa razy pchnęła chłopaka nożem, jeden z ciosów okazał się śmiertelny. Oboje byli parą, spotykali się od prawie rok. Z ustaleń śledztwa wynika, że dziewczyna (w dniu zabójstwa miała 17 lat) chciała jednak zakończyć znajomość lub przynajmniej zmienić jej charakter na koleżeński, ale nie potrafiła sobie z tym poradzić - jej partner nie chciał bowiem takiej zmiany. Z zeznań dziewczyny złożonych w procesie wynika, że wbrew jej woli dochodziło do współżycia seksualnego. Krytycznego dnia chłopak przyszedł do niej. Najpierw oglądali film, potem doszło do współżycia (według zeznań dziewczyny wbrew jej woli, ale bez użycia przemocy). Według jej zeznań ze śledztwa, gdy chłopak podjął próbę ponownego zbliżenia, pod wpływem emocji uderzyła go nożem, który był na szafce obok (służył do krojenia ciasta). Biegli psychologowie i psychiatrzy ocenili, że w krytycznym momencie dziewczyna działała pod wpływem "silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami" i jej zdolność do rozpoznania znaczenia tego czynu i kierowania swoim postępowaniem była "w znacznym stopniu ograniczona". Przy wysokości kary sąd pierwszej instancji wziął pod uwagę m.in. dobrą opinię o dziewczynie w szkole (nie sprawiała problemów wychowawczych, była gospodarzem klasy, osobą lubianą), młody wiek oraz ocenę psychologiczną, z której wynika, że czyn miał charakter incydentalny w jej życiu i był sprzeczny z cechami jej osobowości.