W kwietniu 2010 roku we wsi Malewice seat, którym kierował duchowny, z dużą prędkością wyjechał z zakrętu i zderzył się czołowo z mazdą. W ocenie prokuratury i sądu pierwszej instancji drugie auto jechało prawidłowo. W wyniku odniesionych obrażeń w szpitalu zmarł pasażer seata. Kilka osób z obu samochodów, w tym ksiądz, zostało rannych. Sąd w Siemiatyczach uznał, że duchowny jest winny spowodowania wypadku; uznał też, że był nietrzeźwy - miał we krwi ponad trzy promile alkoholu. Ksiądz został skazany na trzy lata więzienia i 10-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Ma też zapłacić 30 tys. zł odszkodowania wdowie po mężczyźnie, który zginął w wypadku, a także nawiązki - od 2,5 do 5 tys. zł - czterem osobom rannym w wypadku. Apelację złożył prokurator, żona ofiary wypadku - która jest w sprawie oskarżycielem posiłkowym - oraz obrońca. Oskarżyciele chcą kary 6 lat więzienia. Na czwartkowej rozprawie odwoławczej obecny był tylko prokurator. Mówił, że kara 6 lat więzienia w tym przypadku nie jest karą szczególną ze względu na funkcję czy stanowisko oskarżonego, ale taką, które zwykle żąda oskarżyciel w podobnych sprawach. Prokurator Marek Żendzian z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku zwracał uwagę na okoliczności obciążające, m.in. fakt, że kierowca był nietrzeźwy, jechał z nadmierną prędkością i doprowadził do wypadku z najpoważniejszymi konsekwencjami - śmiercią człowieka. Zwracał też uwagę, że za okoliczność obciążającą można przyjąć fakt, że początkowo nie chciał poddać się badaniu krwi. Obrońca na wcześniejszej rozprawie mówił, że sąd pierwszej instancji zastosował przepisy mniej korzystne dla jego klienta. Uważa też, że niesłusznie zasądził odszkodowanie i nawiązki. Chce złagodzenia kary do 2 lat więzienia (i 6-letniego zakazu prowadzenia pojazdów) lub zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania.