Przed miesiącem rodzice uczniów klasy trzeciej zawiadomili Prokuraturę Rejonową w Wysokiem Mazowieckiem, że ich dzieciom uniemożliwiana jest nauka, czyli wypełnianie obowiązku szkolnego. W klasie jest bowiem chłopiec zachowujący się agresywnie wobec rówieśników. Grozili nawet, że swoich pociech nie będą puszczali na lekcje i twierdzili, że szkoła nie stara się zapewnić bezpieczeństwa w klasie. Zastępca szefa prokuratury w Wysokiem Mazowieckiem Joanna Gołaszewska poinformowała, że po zapoznaniu się z sytuacją w szkole, podjęta została decyzja o odmowie wszczęcia postępowania w sprawie niedopełnienia obowiązków przez jej dyrekcję. Postanowienie nie jest jeszcze prawomocne, składającym zawiadomienie przysługuje na nie zażalenie. - Nie dopatrzyliśmy się znamion tego przestępstwa, bo okazało się, że od zeszłego roku dyrekcja szkoły podjęła szereg działań, które miały na celu zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa - powiedziała prokurator Gołaszewska. Wyjaśniła, że były np. podejmowane rozmowy z rodzicami tego chłopca, żeby został skierowany na badania. Dyrekcja szkoły występowała też do Sądu Rejonowego w Wysokiem Mazowieckiem o to, żeby go skierować na indywidualne nauczanie. - Dyrekcja wykazała inicjatywę i podjęła wszelkie środki, żeby zapewnić dzieciom bezpieczeństwo i żeby mogły chodzić do szkoły - dodała prokurator. Problem z 9-latkiem w klasie trzeciej szkoły w Czyżewie Osadzie zaczął się w klasie pierwszej, gdy okazało się, że chłopiec odstaje od innych dzieci w grupie. Uczeń nie nadąża bowiem za innymi dziećmi z programem szkolnym, a gdy przestaje się skupiać i nudzi się, zaczyna być agresywny wobec innych dzieci. Rodzice chłopca uważają tymczasem, że nie ma z nim takiego problemu. Nie podejmują więc decyzji np. o nauczaniu indywidualnym. Kiedy rodzice innych dzieci zagrozili, że nie puszczą ich do szkoły, na lekcje do tej klasy zaczęła przychodzić druga nauczycielka, która zajmuje się wyłącznie uczniem, z którym są problemy. Taka sytuacja jest od miesiąca. Dodatkowy nauczyciel, to stażysta na pół roku z urzędu pracy, ze stosownym wykształceniem i przygotowaniem pedagogicznym. Dyrektor szkoły Anna Sienicka powiedziała, że pomysł się sprawdza, klasa pracuje, ale zaznaczyła, że to rozwiązanie doraźne. Przed sądem trwa postępowanie o ewentualne ograniczenie praw rodzicielskich rodziców chłopca. Według informacji prasowych, w ubiegłym tygodniu przed sądem jeden z rodziców wyraził wolę przeprowadzenia badań, co oznacza, że wreszcie będzie można podjąć jakieś decyzje dotyczące formy jego edukacji. Dyrektor Sienicka zaznaczyła jednak, że oficjalnie nic nie wie o tym, iż została wznowiona sprawa sądowa, ale informacji spodziewa się jeszcze w tym tygodniu. Sprawą interesuje się też Rzecznik Praw Dziecka.