Interwencja miała miejsce w grudniu 2007 roku na pętli autobusowej w Białymstoku. Nieprawidłowo zaparkowany samochód blokował tam przejazd. Wezwani na miejsce policjanci w zamkniętym od środka aucie zastali mężczyznę. Nie chciał ani otworzyć samochodu, ani z niego wyjść. Jeden z policjantów wpuścił wówczas gaz przez uchyloną szybę. Mężczyzna wyskoczył z auta i - według relacji funkcjonariuszy - rzucił się na nich. Wtedy już obaj używali gazu i próbowali go obezwładnić. Po szamotaninie założono mu kajdanki. Leżący na ziemi mężczyzna, jak się potem okazało obywatel Niemiec, nagle zasłabł i stracił przytomność. Policjanci próbowali go reanimować, wezwali karetkę. Mężczyzna zmarł; wskutek użycia przez policjantów gazu miał obrzęk krtani i udusił się. Sąd uznał, że interwencja była przeprowadzona niezgodnie z przepisami (głównie chodziło o użycie gazu w zamkniętym pomieszczeniu) i skazał funkcjonariuszy na kary więzienia w zawieszeniu oraz czasowe zakazy wykonywania zawodu policjanta. O odszkodowanie i zadośćuczynienie, w sumie niemal 100 tys. zł, wystąpiła matka zmarłego. W czwartek przed Sądem Okręgowym w Białymstoku doszło do ugody, obie strony zgodziły się na łączną sumę odszkodowania i zadośćuczynienia w wysokości 80 tys. zł. Skarb Państwa ma zapłacić pieniądze w terminie miesiąca od uprawomocnienia się ugody, w zamian matka zmarłego zrzekła się wszelkich innych roszczeń. Zawarcie ugody spowodowało umorzenie sprawy sądowej.