Do zdarzenia doszło w maju 2009 roku w Kolonii Księżyno, na peryferiach Białegostoku. Dwa psy wydostały się z posesji i zaatakowały młodego rowerzystę, studenta jednej z warszawskich uczelni. Jak relacjonował poszkodowany, jeden z nich, duży mieszaniec, ugryzł go w stopę i doprowadził do upadku z roweru. Z raną od ugryzienia mężczyzna trafił na pogotowie, tam dostał zastrzyk przeciwko tężcowi i skierowanie do poradni. Rana nie goiła się jednak dobrze, w sierpniu 2009 roku mężczyzna trafił nawet na tydzień do szpitala z podejrzeniem gangreny. Musiał przyjmować antybiotyki i kroplówki, przygotowywał się też do leczenia w komorze hiperbarycznej w Instytucie Morskim w Gdyni. Gdy jesienią wrócił na studia, miał trudności z zaliczeniem zajęć z wychowania fizycznego. Twierdzi, że nadal boi się psów. Do sądu poszkodowany wystąpił o 80 tys. zł zadośćuczynienia od właścicielki psów. Pozwana kobieta przyznała, że jeden z jej psów ugryzł mężczyznę. Mówiła, że zwierzęta źle reagują na rowerzystów. Przedstawiła zaświadczenie o ich szczepieniu przeciwko wściekliźnie, pies który ugryzł rowerzystę, trafił na obserwację. Sąd Okręgowy w Białymstoku w sierpniu 2012 roku zasądził poszkodowanemu 15 tys. zł zadośćuczynienia z odsetkami. Ocenił, że właścicielka we właściwy sposób nie pilnowała psów, które wydostały się z ogrodzonej działki położonej przy ruchliwej ulicy. Sąd zwrócił też uwagę, że już wcześniej psy wybiegały na drogę, stwarzając zagrożenie m.in. dzieciom. Zasądzając zadośćuczynienie, sąd oceniał cierpienia mężczyzny związane z pogryzieniem, a także m.in. komplikacje przy gojeniu się rany, jego pobyt w szpitalu, emocje związane z diagnozą o podejrzeniu gangreny. Uznał, że obrażenia były przejściowe a blizna na stopie, po ugryzieniu przez psa, jest w mało widocznym miejscu. Apelację od wyroku złożyła pozwana. Jej zdaniem, krzywdę rowerzysty zrekompensowałaby kwota 2 tys. zł. Sąd apelacyjny częściowo uwzględnił jej apelację, obniżając kwotę zadośćuczynienia do 8 tys. złotych.