W uroczystościach wzięli udział m.in. ambasador Izraela w Polsce Zvi-Rav-Ner, Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich, delegacja Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP, przedstawiciel wojewody podlaskiego. Nie było mieszkańców Jedwabnego. Przy pomniku modlono się nie tylko za Żydów z Jedwabnego, ale i ofiary żydowskich pogromów w innych miasteczkach tej części Polski. Modlono się także na pobliskim cmentarzu żydowskim. Najważniejsza jest pamięć o ofiarach - podkreślali w czasie uroczystości ambasador Zvi-Rav-Ner i rabin Schudrich. - Stoimy w strasznym miejscu jedyna rzecz, którą człowiek może tu robić, to modlić się i pamiętać - mówił rabin Michael Schudrich. W wystąpieniu przy pomniku upamiętniającym ofiary tragicznych wydarzeń z 10 lipca 1941 roku, ambasador Izraela w Polsce przypominając słowa Jana Pawła II powiedział, że Żydzi "to starsi bracia w wierze", dlatego "tak boli to, do czego mogła doprowadzić nienawiść między sąsiadami". - To nie jacyś ludzie z innego miejsca. To przecież sąsiedzi byli, tutaj żyli - mówił ambasador. Podkreślił jednak, że Polacy stanowią największą grupę, ok. 6,3 tys. osób spośród 21-22 tys. "Sprawiedliwych wśród narodów świata", czyli tych, którzy z narażeniem własnego życia ratowali Żydów w czasie II wojny światowej. Mówił, że rozmowa o tym, co stało się w Jedwabnem, "jest ważna dla historii i porozumienia dwóch narodów". W rozmowach z dziennikarzami ambasador Izraela podkreślał, że stosunki polsko-żydowskie są dobre, a "dialog jest pozytywny, otwarty i szczery". Mówił, że pamięć o wydarzeniach z Jedwabnego jest ważna "dla przyszłości"; ważne, by co roku w rocznicę przyjeżdżać do Jedwabnego. "Potrzebujemy nauczyć młodych ludzi, co tutaj było i co - nigdy nie wolno pozwolić - by się zdarzyło. To szkoła międzynarodowa, dla wszystkich na świecie, do czego mogą prowadzić nienawiść, rasizm, ksenofobia" - mówił ambasador. Przyznał, że Jedwabne to także dobre miejsce do przebaczania. Ubolewał, że nie bierze udziału w uroczystościach społeczność lokalna. "Szkoda, że nie przychodzą" - dodał. Przyjeżdżający od lat na uroczystości do Jedwabnego katolicki ksiądz Wojciech Lemański (obecnie z Jasienicy koło Tłuszcza) powiedział PAP, że kiedyś bardziej wierzył w to, że w stosunkach z lokalną społecznością zmiany będą następowały. Teraz uważa jednak, że dzieje się to "bardzo powoli", a bez wyraźnego znaku ze strony hierarchów Kościoła, "którzy kształtują sumienia i pamięć historyczną", przełomu nie należy się raczej spodziewać. Ksiądz odmówił na cmentarzu w Jedwabnem modlitwę Jana Pawła II za naród żydowski. Dodał, że trudno się ludziom przyznać do tego, że "brat skrzywdził brata", nawet w kolejnych pokoleniach. Burmistrz Jedwabnego Krzysztof Moenke powiedział dzień przed uroczystością, że samorząd nie przewiduje ani organizacji uroczystości, ani udziału w nich. - Wszystkie cmentarze wojenne traktuję jednakowo. Są zadbane - powiedział. Dodał, że przed tegorocznymi uroczystościami "nie miał żadnego sygnału" od środowisk żydowskich. Przypomniał, że trzy lata temu, gdy wypadała okrągła 65. rocznica, wówczas taki sygnał był ze strony żydowskiej, "żeby coś zacząć wspólnie robić". Pytany o ogólne zainteresowanie Jedwabnem, poza momentem rocznicy związanej z mordem Żydów, burmistrz powiedział, że jest ono "sporadyczne". Śledztwo w sprawie Jedwabnego zostało umorzone przez IPN w 2003 roku. Instytut przyjął, że 10 lipca 1941 roku zamordowano w Jedwabnem nie mniej niż 340 Żydów, a dokonała tego grupa miejscowej polskiej ludności cywilnej, z inspiracji Niemców. Co najmniej 300 osób w różnym wieku spalono żywcem w stodole w Jedwabnem. Obecnie w tym miejscu znajduje się pomnik upamiętniający tamte wydarzenia. Przy tym pomniku odbyły się piątkowe uroczystości. Kilka lat temu przy okazji kolejnej rocznicy mordu strona żydowska podkreślała konieczność uzupełnienia napisu na pomniku o sprawców zbrodni. Pomnik powstawał w czasie, gdy trwało jeszcze śledztwo IPN. Napis na pomniku głosi w jęz. polskim, hebrajskim i jidisz): "Pamięci Żydów z Jedwabnego i okolic, mężczyzn, kobiet, dzieci, współgospodarzy tej ziemi, zamordowanych, żywcem spalonych w tym miejscu 10 lipca 1941 roku. Jedwabne 10 lipca 2001 roku". Ambasador Izraela, pytany przez o kwestię uzupełnienia napisu powiedział, że powinno się to stać. - Wiem, że o tym się rozmawia, trzeba zmienić - według prawdy historycznej. Mam nadzieję, że to wcześniej czy później się zmieni - powiedział. Po szczegóły odsyłał do rabina Schudricha. Pytany o tę sprawę rabin oświadczył, że napis trzeba zmienić, ale nie chciał odpowiedzieć wprost, czy są czynione starania w tym kierunku.