O rannym łosiu poinformowali nas na Gorącą Linię mieszkańcy miejscowości Gliszcza Wielkie. Zwierzę zostało w sobotę potrącone na krajowej 19 albo ucierpiało w starciu z innym osobnikiem. Niestety oprócz rolników nikt nie chciał zająć się zwierzęciem. Lokalne władze przerzucały się odpowiedzialnością tłumacząc, że łoś nie jest na ich terenie (zwierzę przeszło do prywatnego lasu). Na szczęście dzięki interwencji mediów, m.in. naszego reportera Piotra Bułakowskiego, który skontaktował powiatowego lekarza weterynarii z osobą zajmującą się przewozem dzikich zwierząt, łoś otrzymał już pomoc. Od anonimowego darczyńcy wpłynęły środki na wynajęcie specjalnego transportu i przewiezienie łosia do ośrodka w Mikołajówce na Suwalszczyźnie. Wcześniej niestety los łosia był niepewny. - Mamy chętny ośrodek, który zaoferował pomoc, jednak problem jest z transportem - mówił Paweł Mędrek, powiatowy lekarz weterynarii w Sokółce. Zarówno pracownicy nadleśnictwa, jak i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska z Białegostoku nie mają odpowiedniego samochodu do przewozu dzikich zwierząt. Nie może to być zwykła wynajęta ciężarówka, bo potrzebne są specjalne uprawnienia. Tylko okoliczni mieszkańcy w trosce o zdrowie zwierzęcia dostarczali mu siana, paszy i wody. Okrywali go również kocem. Piotr Bułakowski