Basiewicz za organizowanie związków zawodowych najpierw został wyrzucony z milicji, a w grudniu 1981 roku internowany. W więzieniu w Białołęce spędził siedem miesięcy. Proces toczył się po raz drugi. Wcześniej sąd orzekł dla niego 300 tys. zł zadośćuczynienia, ale od wyroku odwołała się prokuratura, uznając je za zbyt wysokie. Basiewicz żądał od Skarbu Państwa prawie 3 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania. Według niego władze komunistyczne, prześladując go i aresztując, zniszczyły mu młodość, życie rodzinne i karierę zawodową. Uważa, że represje ze strony funkcjonariuszy SB doprowadziły m.in. do utraty gospodarstwa rolnego, które zostało zlicytowane. Wówczas pozostał bez środków do życia. Sędzia Marcin Walczuk kilka razy powtarzał w uzasadnieniu wyroku, że bardzo trudno obliczyć straty, których doznał poszkodowany, dlatego sąd wziął pod uwagę dotychczasowe orzecznictwo w takich sprawach. Sąd uznał też, że musi wziąć pod uwagę obecne realia gospodarcze, więc za punkt wyjściowy wyliczeń wziął średnie wynagrodzenie w Polsce z pierwszego kwartału 2012 roku, pomnożył je razy dwa i liczbę miesięcy, które poszkodowany spędził w więzieniu. Sąd odliczył od tej kwoty 15 tys. zł, które Basiewicz otrzymał już od państwa w ramach zadośćuczynienia. Basiewicz był niezadowolony z wyroku. - To dziwne, że raz sąd orzeka tak, a raz inaczej na podstawie tych samych dowodów - powiedział. Wyrok nie jest prawomocny. Basiewicz znany jest ze swej działalności w Obywatelskim Komitecie Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w lipcu 1945 roku w tzw. Obławie Augustowskiej. Komitet działał pod koniec lat 80. Według historyków i ustaleń komitetu NKWD zatrzymało i wywiozło na Wschód przynajmniej 600 działaczy polskiego podziemia.