Kobieta już w pierwszej instancji została skazana na 25 lat więzienia. Jej obrońca odwołał się jednak od tego wyroku. Chciał, by sąd uznał, że nauczycielka działała w afekcie, co wiązałoby się z obniżeniem kary. - Mariola Myszkiewicz działała w stanie silnego wzburzenia, ale nie można tego zakwalifikować jako działanie w afekcie - uznał dzisiaj białostocki Sąd Apelacyjny. Według sądu bowiem, musiałoby to być silne wzburzenie, usprawiedliwione okolicznościami, a - jak ocenił sąd na podstawie materiału dowodowego - tak nie było w tym przypadku. Sąd Apelacyjny odmiennie niż sąd pierwszej instancji ocenił jednak przebieg zdarzenia w gabinecie lekarskim szkoły podstawowej w Czarnej Białostockiej, gdzie doszło do zbrodni. Z oceny tej nie wyniknęła jednak możliwość zmiany kwalifikacji prawnej czynu, którą Sąd Apelacyjny uznał za prawidłową. Wyrok 25 lat więzienia sąd ten uznał za sprawiedliwy i "adekwatny do stopnia zawinienia". - Kara surowa, ale na taką oskarżona w pełni zasłużyła - mówił sędzia Andrzej Czapka. Wyrok jest prawomocny, przysługuje od niego jedynie kasacja do Sądu Najwyższego. Obrońca Marioli Myszkiewicz zapowiedział jej złożenie. Zamordowany chłopiec był synem mężczyzny, z którym kobieta miała kilkuletni romans. Prokuratura i sąd pierwszej instancji uznały, że zabójstwo 11-latka było zemstą za zerwanie przez mężczyznę tego związku. Do zbrodni doszło w kwietniu ubiegłego roku w gabinecie lekarskim szkoły podstawowej w Czarnej Białostockiej. 11-letni Piotr P. został ponad 30 razy ugodzony nożem introligatorskim. Wcześniej nauczycielka zwabiła go do gabinetu, prosząc inne dzieci, by wywołały go z lekcji. Kobiecie udało się uciec ze szkoły. Zatrzymano ją dopiero dwa dni później w Markach pod Warszawą. Okazało się, że kobieta miała 4-letni romans z ojcem Piotra, zerwany przez mężczyznę kilka tygodni przed tragedią. Lekarze stwierdzili, że Mariola Myszkiewicz w chwili zabójstwa była poczytalna. Przyznała się do winy.