Sąd wymierzył mu karę 25 lat pozbawienia wolności i aresztował go na sali sądowej - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie Artur Ozimek. Wyrok nie jest prawomocny. Proces toczył się z wyłączeniem jawności. Do tragedii doszło 2 stycznia 2010 r. w Białymstoku, w mieszkaniu aplikantki. Maciej T. zadzwonił na policję i poinformował, że w mieszkaniu jest prawdopodobnie martwa kobieta. Policja ustaliła, że aplikantka została uduszona; miała też na ciele wiele obrażeń. Oskarżony jest znanym w Białymstoku radcą prawnym i adwokatem, współwłaścicielem kancelarii prawnej. Aplikantka miała tam praktyki. Tak się poznali, nawiązał się między nimi romans. Prokuraturze w Suwałkach, która oskarżała w tej sprawie, nie udało się ustalić motywu zabójstwa. Jej rzecznik Ryszard Tomkiewicz przed procesem, że motyw zabójstwa jest niejasny. Proces Macieja T. toczył się w Lublinie, gdyż wszyscy sędziowie z Sądu Okręgowego w Białymstoku wyłączyli się od rozpoznawania tej sprawy. Argumentowali, że znają oskarżonego jako prawnika, a ponadto, że jego krewny jest sędzią tego sądu.