Jarmark tradycyjnie odbył się na Rynku Kościuszki w centrum miasta. Organizowany jest przez dział etnograficzny Muzeum Podlaskiego w Białymstoku. Na placu wokół ratusza, siedzibie muzeum, swoje stoiska rozstawiło ok. 120 wystawców z regionu, a także innych części kraju jak Mazowsza, Warmii i Mazur czy Lubelskiego. Co roku też i coraz chętniej - jak zauważył pomysłodawca jarmarku, etnograf Wojciech Kowalczuk z Muzeum Podlaskiego - przyjeżdżają też twórcy ludowi z Litwy i Białorusi. Korzystając z ładnej pogody, jarmark odwiedziły tysiące białostoczan. Największym zainteresowaniem cieszyły się stragany z wyrobami związanymi ze zbliżającymi się świętami wielkanocnymi, głównie pisankami, palmami czy ozdobami na stół, jak stroiki czy cukrowe baranki. Jak co roku, z wileńskimi palmami przyjechała na jarmark Leokadia Szałkowska z Wilna. Powiedziała, że w jej rodzinie robienie palm to wieloletnia tradycja. Takie palmy wciąż robi jej 84-letnia mama, ale też dzieci oraz wnuki. Charakterystyczne dla palm wileńskich jest to, że zrobione są z zasuszonych traw i kwiatów. Szałkowska powiedziała, że tradycyjnie są to palmy w kształcie walca, na którym układa się kwiaty i trawy w różne wzory. Dodała, że coraz częściej też można zobaczyć płaskie palmy, które ornamenty z kwiatów mają ułożone tylko z jednej strony. Mówiła, że jest to praca czasochłonna. Wyjaśniła, że praca nad palmą zaczyna się wiosną, kiedy trzeba zasiać, a później, w odpowiednim momencie, zebrać trawy i kwiaty. Następnie niektóre z nich farbuje się na różne kolory. Dopiero wtedy można zacząć pleść palmę. Kurpiowskie palmy na jarmarku prezentowała Teresa Szuszko. To palmy w całości zrobione z bibuły; od łodygi po kwiatki. Szuszko powiedziała, że najbardziej czasochłonne jest robienie kwiatków, przy których trzeba odpowiednio wywinąć każdy płatek, następnie spiąć je razem i dodać liście. Mówiła, że robienia takich palm nauczyła ją mama. Teraz Pani Teresa przekazuje swoją wiedzę dzieciom podczas wielkanocnych zajęć, które prowadzi w Białostockim Muzeum Wsi. Na jarmarku nie zabrakło też stoisk z pisankami lipskimi zdobionymi woskiem czy łowickimi zdobionymi papierowymi wycinankami, koszykami wiklinowymi, czy haftowanymi serwetkami. Kupujący mogli zaopatrzyć się także w gliniane garnuszki, tkaniny dwuosnowowe czy drewniane łyżki. Twórcy ludowi prezentowali również drewniane i gliniane zabawki dla dzieci. Dużym zainteresowaniem cieszyły się stoiska z regionalnym jedzeniem - można było kupić m.in. sery korycińskie, sękacze, miody, domowe wędliny a także chleby wypiekane według tradycyjnej receptury.