Stragany 160 wystawców rozstawiono na rynku miejskim wokół ratusza, siedziby Muzeum Podlaskiego w centrum Białegostoku. Korzystając z ładnej pogody, jarmark odwiedziły tysiące białostoczan. Największym zainteresowaniem cieszyły się stragany z wyrobami związanymi ze zbliżającymi się świętami wielkanocnymi, głównie pisankami, palmami czy ozdobami na stół, jak wełniane lub cukrowe baranki. Wśród pisanek można było wybierać nie tylko ich rozmiar - od małych drewnianych, po duże, ze strusich jaj - ale także rodzaj ich zdobienia: woskiem, wycinanką, czy kolorową nitką. Jak co roku, do Białegostoku przyjechała grupa twórczyń tradycyjnych pisanek z Lipska nad Biebrzą. Jedna z nich, Ewa Skowysz-Mucha, powiedziała, że lipskie pisanki znane są w kraju i za granicą. To pisanki zdobione rozgrzanym woskiem. Na jajku lub wydmuszce rysuje się różne wzory za pomocą główki od szpiki krawieckiej, umieszczonej w specjalnym kijku. Naniesione linie tworzą m.in. gwiazdki, słoneczka czy łańcuchy. Pani Ewa dodała, że tradycja zdobienia tych pisanek jest wciąż żywa, a w jej rodzinie przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dodała, że rocznie sprzedaje ok. 500 pisanek, najwięcej oczywiście w okresie Świąt Wielkanocnych. Na jarmarku nie zabrakło też stoisk z koszykami wiklinowymi, czy haftowanymi serwetkami. Kupujący mogli zaopatrzyć się także w gliniane garnuszki, obrazki malowane na szkle, tkaniny dwuosnowowe czy drewniane łyżki. Twórcy ludowi prezentowali również drewniane i gliniane zabawki dla dzieci. Dużym zainteresowaniem cieszyły się stoiska z regionalnym jedzeniem - można było kupić m.in. sery korycińskie, sękacze, miody, domowe wędliny a także chleby wypiekane według tradycyjnej receptury. Organizatorem Wielkanocnego Jarmarku Sztuki Ludowej jest dział etnograficzny Muzeum Podlaskiego w Białymstoku. Jak powiedział pomysłodawca jarmarku, etnograf Wojciech Kowalczuk z Muzeum Podlaskiego, jarmark jest jedną z niewielu okazji, by twórcy ludowi mogą zaprezentować swoją twórczość. Dodał, że ich wyrobów nie można kupić w sklepach czy galeriach. Kowalczuk przypomniał, że na początku swego istnienia jarmark był małą imprezą z kilkunastoma straganami. Jednak z roku na rok coraz więcej twórców chciało tam prezentować swoje wyroby. Od kilku lat, oprócz wytwórczości rzemieślniczej, można też kupić na nim regionalne przysmaki. Etnograf dodał, że tradycja białostockiego jarmarku, jest jedną z krótszych w kraju. Jednak obecnie jest tak wielu chętnych do wystawienia swoich produktów, iż niektórym musi odmawiać. A prezentują się twórcy już nie tylko z regionu, ale też np. z Litwy czy Białorusi.