- Jak długo jeszcze będą karani mandatami kierowcy jadący al. Sikorskiego z prędkością 60 - 70 km/godz.? - pytają rozsierdzeni czytelnicy. Zresztą chodzi nie tylko o al. Sikorskiego. Sprzeciw kierowców budzi też ograniczenie prędkości do 50 km/godz. na alejach Armii Krajowej i Żołnierzy I Armii Wojska Polskiego, a także na ul. Krakowskiej w Rzeszowie. Ograniczenie do 50 km/godz. prędkości na dwujezdniowych wielopasmowych arteriach wylotowych z miasta jest fikcją. Prócz egzaminacyjnych "elek" nikt nie jeździ tak powoli na tych ulicach i słusznie. Te drogi są zbudowane tak, że jazda nimi z prędkością 70 km/godz. jest bezpieczna. - Nie pamiętam, by na alei Armii Krajowej wydarzył się w ostatnich latach wypadek spowodowany nadmierną prędkością - mówi kom. Janusz Trzeciak, naczelnik Sekcji Ruchu Drogowego rzeszowskiej Policji. - W mojej ocenie można by na tej trasie podnieść prędkość dopuszczalną do siedemdziesięciu kilometrów na godzinę. Nowoczesne ulice, prędkość archaiczna W ostatnich latach przebudowano ul. Krakowską i al. Sikorskiego, a także wybudowano al. Żołnierzy I Armii Wojska Polskiego. Mają one przy skrzyżowaniach pasy wyłączenia do skrętów w lewo i w prawo, a chodniki są oddzielone od jezdni pasami zieleni i ekranami dźwiękochłonnymi. Z prędkością 70 km/godz. jeździ się więc nimi bezpiecznie. Mimo to obowiązuje na nich ograniczenie prędkości takie jak na wszystkich ulicach w obszarze zabudowanym. Na tych nowoczesnych ulicach wolno jechać tylko tak szybko jak na wąskich i zatłoczonych uliczkach w ścisłym centrum. Wszyscy wiedzą, że absurdem jest ograniczenie do takiej samej prędkości na al. Sikorskiego i na np. ul Grunwaldzkiej, Grottgera, Sobieskiego czy Targowej. Tak powoli nie da się jechać Kilka lat temu dziennikarze Super Nowości przeprowadzili test, w którym pokazali skutki przestrzegania ograniczenia prędkości. Dwoma samochodami na dwóch sąsiednich pasach ruchu w jednym kierunku jechali z maksymalną dopuszczalną prędkością, czyli 50 km/godz. Eksperyment przeprowadzili na ul. Warszawskiej i... na kilkanaście minut sparaliżowali ruch. Utworzył się za nimi prawie dwukilometrowy korek. Podobny eksperyment mogliby przeprowadzić na dowolnej innej arterii, al. Armii Krajowej czy Sikorskiego. Skutek byłby ten sam. Nie o to jednak chodzi, by denerwować dziesiątki kierowców i utrudniać ruch. Przyspieszmy do 70 km/godz. Chodzi o to, by na drogach wylotowych podnieść dopuszczalną prędkość do 70 km/godz., czyli do takiej, z jaką normalnie się tam jeździ. W czerwcu ubiegłego roku problem rozważała Miejska Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Specjaliści uznali, że na al. Armii Krajowej można podnieść dopuszczalną prędkość do 70 km/godz. Jednocześnie stwierdzili, że w tym celu konieczna jest zmiana oznakowania poziomego, czyli wymiary linii namalowanych na jezdni. Słusznie wtedy uznano, że przemalowywanie dopiero co namalowanych pasów byłoby niegospodarnością. Nadeszła wiosna i wkrótce zacznie się odnawianie znaków na jezdniach. Jest więc doskonały moment do tego, by podnieść dopuszczalną prędkość na ulicach wylotowych. Taką decyzję może podjąć organ zarządzający ruchem w mieście, czyli prezydent Rzeszowa. Panie prezydencie, pora przyspieszyć do siedemdziesiątki. Krzysztof Rokosz