Zakład Ubezpieczeń Społecznych traktuje ten okres tak, jakby w ogóle nie otrzymywał składek ubezpieczeniowych. W efekcie pokrzywdzona jest ogromna rzesza obecnych i przyszłych emerytów. Skąd wziął się ten cały problem? Zgodnie z obowiązującymi przepisami, każda firma jest zobowiązana do przechowywania wszelkich dokumentów przez okres 50 lat. Sęk w tym, że ten przepis obowiązuje dopiero od 1980 roku. Wcześniej wiele zakładów pracy po prostu niszczyło dokumenty dotyczące swych pracowników. W efekcie wiele osób zatrudnionych przed 1980 rokiem może co prawda udowodnić sam fakt zatrudnienia, ale nie jest w stanie przedstawić dokumentów zaświadczających o wysokości pobieranego wówczas wynagrodzenia. A to ma ogromny wpływ na wysokość emerytury. Emerytury przed Trybunałem Konstytucyjnym W przyszłym tygodniu sprawą ma się zająć Trybunał Konstytucyjny na skutek skargi złożonej przez Halinę S. Emerytka przepracowała niemal trzydzieści lat, ale była w stanie przedstawić zaświadczenia o zarobkach tylko za 15 lat. W efekcie ZUS nie wziął tego okresu pod uwagę przy wyliczaniu emerytury. To powoduje, że otrzymuje emeryturę co najmniej kilkaset złotych mniejszą niż powinna. Z podobnym problemem, który obecnie rozstrzygany jest przez sądy, boryka się mieszkaniec Mielca Edward Barszczewski, który w 1982 roku przeszedł na rentę, później na emeryturę. Twierdzi, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie uwzględnił u niego pewnego okresu zatrudnienia, czym spowodował, że ma niższą emeryturę, niż powinien dostawać. Co prawda ZUS wypłacił mu już odszkodowanie za trzy lata niesłusznie niezaliczone do świadczenia, ale Edward Barszczewski domaga się rekompensaty za cały okres od 1992 roku. Decyzja Trybunału Konstytucyjnego będzie miała więc zapewne duży wpływ i na jego sprawę. To skandal Leszek Wołoszyński, szef podkarpackich struktur Krajowej Partii Emerytów i Rencistów, nie ukrywa oburzenia. - To jest po prostu grabienie w biały dzień starszych ludzi, który uczciwie przepracowali kilkadziesiąt lat. Przecież nie jest winą emerytów, że kiedyś ktoś nie pamiętał o archiwizowaniu dokumentów pracowników - mówi lider podkarpackich emerytów i rencistów. Wtóruje mu poseł Mieczysław Kasprzak (PSL), członek sejmowej Komisji Polityki Społecznej. - To sprawa do pilnego załatwienia. Nie można karać ludzi za błędy wynikające nie z ich winy. Uważam, że w takim przypadku, gdy emeryt udowadnia, że pracował, do podstawy wyliczenia powinno się stosować minimalną lub nawet średnią pensję wówczas obowiązującą - twierdzi poseł Mieczysław Kasprzak. Szymon Jakubowski