W Gawłuszowicach rodzina nie ma połowy dachu. W tej samej miejscowości zawaliła się też stodoła, z kolejnego budynku pospadało kilkanaście dachówek. Wiatr zwinął także kawałek blachy na dachu remizy strażackiej w Kliszowie. W czwartek, między godziną 12., kiedy nieszczęście przyszło z nieba, a godz. 15., udało nam się dotrzeć do miejsc, gdzie wiatr odebrał dobytek życia, a niektórym także nadzieję na pomoc. - Stałem w domu za drzwiami, gdy zobaczyłem, że ze ściany zaraz spadnie zamocowany tam licznik. Chwyciłem żonę za rękę i wybiegliśmy na podwórko - mówi mężczyzna. Nisko przeszła czarna chmura - dodaje. Szybko zjawili się sąsiedzi, którzy pomogli powyciągać z pomieszczeń to, co można było wynieść. - Dach był wymieniony 5 lat temu, teraz chcieli go odmalować. Razem z dachem runęły fajer mury. Przyjechali strażacy z Mielca, położyli plandeki, ale przycisnęli je tylko cegłami. Jak przyjdzie kolejny wiatr, to je zrzuci - mówi jedna z sąsiadek. - Wszystkie pomieszczenia w domu są zalane. Woda cieknie przez podsibitkę, to może grozić zawaleniem - mówi kolejna z sąsiadek. W Rożniatach byliśmy prawie dwie godziny po tym, jak runął dach. Wszyscy na miejscu byli zdziwieni, że jeszcze nie zjawił się nikt z gminy. Co będzie dalej? - Mamy takie pomieszczenie, gdzie wcześniej było ziarno. Spróbujemy się tam przenieść - mówi ze łzami w oczach mężczyzna. Sąsiedzi także deklarowali pomoc, że mogą przygarnąć małżeństwo pod swój dach. - Tylko jak oni teraz naprawią to, co zostało? Nie mają pieniędzy, wszystko przemoczone - opowiadali sąsiedzi, którzy nie pozostawali obojętni wobec ludzkiej tragedii. Na podwórku są jeszcze dwa budynki, stajnia i stodoła, ale na nich dach pozostał. Liczyły się sekundy W Gawłuszowicach rodzina była na podwórku. - Mąż zauważył czarną chmurę, która bardzo szybko się zbliżała. Krzyknął na nas, abyśmy weszli do domu. Zdążyliśmy jeszcze wgonić kurczęta. Pod schodami mamy takie małe pomieszczenie, bez gazu i prądu. Tam się schroniliśmy. Gdy ucichło, okazało się, że zmiotło połowę dachu. Również z ganku. Dobrze, że wszyscy byli w środku. Strażacy przyjechali bardzo szybko. Pracują dzielnie. Dostaliśmy też plandeki od rodziny Działowskich z Chrząstowa. Strażacy mają nimi zabezpieczyć dach - mówi właścicielka domu. W Gawłuszowicach gmina też szybko zareagowała. - Zaraz po otrzymaniu informacji z policji pojechaliśmy na miejsce - mówi Wiktor Kowalik, sekretarz gawłuszowickiej gminy. W zeszłym roku trąba powietrzna przeszła przez powiat, wówczas było wiele zniszczeń. Dzisiaj jest ich mniej, ale dotknęły ludzi podobnie boleśnie. Z ostatniej chwili Okazuje się, że jednak wójt gminy Padew Narodowa zainteresował się losem starszego małżeństwa z Rożniat. Telefonicznie dowiadujemy się, że po wizycie na miejscu szybko dogadał się z ubezpieczycielem, znalazł też wykonawcę na nowy dach. Sąsiedni tartak obiecał przygotować wszelki potrzebny materiał. Wójt ściąga też na miejsce pomoc społeczną. W międzyczasie sąsiadki przygotowały kubeł z wapnem, którym pobielą tymczasowe pomieszczenie, a właściwie komórkę, która przez jakiś czas będzie służyła starszemu małżeństwu za lokum. Oby ten czas nie okazał się na tyle długi, że w starszych ludziach nie odżyje wiara w bezinteresowną pomoc w odzyskaniu dorobku ich życia. paug, kturz