Jak piszą "Nowiny", przekonała się o tym Joanna Guzik z Krosna, która wybrała się na sanki z 2,5-letnią córeczką. Przechodząc przez teren starego szpitala przy ul. Grodzkiej poślizgnęła się na śliskiej, nieposypanej jezdni. Wydawało się jej, że zwichnęła nogę. Ale przecież była koło szpitala... Tam jednak usłyszała: "Nie mamy rentgena, trzeba się udać do chirurgicznej izby przyjęć w szpitalu na Korczyńskiej. Na drugi koniec miasta". "Czym mam tam dojechać?" - zapytała. "Niech pani jedzie, czym pani chce" - padła odpowiedź. Okazuje się, że gdyby kontuzjowana kobieta z ulicy zadzwoniła na pogotowie, karetka musiałaby po nią przyjechać.