"Schłodzony towar" z Uzbekistanu próbował nielegalnie wwieźć do Polski 28-letni ekonomista z Charkowa. Podczas podróży mężczyzna poprosił obsługę pociągu o przechowanie w lodówce żywności. "Jedzenie w pancerzu" było zapakowane do dwóch czarnych reklamówek. Żółwie były posklejane taśmą klejącą. Jeden z nich był martwy, cztery kolejne zdechły wkrótce po otwarciu lodówki. Reszta trafi do zamojskiego zoo. W połowie lipca trzech Ukraińców ukryło pod tapicerką swojego auta aż sto sześćdziesiąt żółwi stepowych. Przemytnicy również pokleili je taśmą klejącą. Wtedy "żywy towar " nie wjechał do Polski. Wraz z właścicielami został zawrócony na Ukrainę. Krzysztof Powrózek